Muzyka

6 grudnia 2015

Miniaturka - Opiekunka

Witam, Witam :D
Coś długo mnie nie było :3 ale wiadomo szkoła ważniejsza i trzeba się troszku pouczyć.
A teraz nadchodzą święta i wkracza świąteczna atmosfera do naszych domów.
Dziś dla was grudniowa miniaturka.
Nie przedłużając zapraszam na Opiekunkę  :3
Mam nadzieje, że się spodoba i zostawcie jakiś pozytywny komentarz

Buziaki
Aniołek ;*
****
Pewnego ciepłego, zimowego ranka zadzwonił telefon:
- Słucham?
- Cześć. Przeszkadzam Ci?
- Nie, wcale nie robię bardzo ważnego eliksiru, który jest mi na jutro potrzebny - powiedział z sarkazmem
- Słuchaj jest sprawa. To znaczy taka nie wielka.
- No to słucham, jeżeli to jest niewielka sprawa... bo zaraz mi kociołek wyparuje!
- Czy mógłbyś zaopiekować się Jess?
- A wy nie możecie? Przecież to wasze dziecko.
- A twoja chrześnica.
-
A dziadkowie?
- Zajęci, nie mogą przybyć.
- A Zabini?
- Też nie może. To jak zgadzasz się?
- Ale ona jest przerażająca.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że boisz się 4-letniej uroczej dziewczynki? Nie wierzę, Severus Snape boi się dziecka.
- Nie boję się. - odpowiedział z dumą
- To udowodnij.
- Jak sobie życzysz Malfoy. O której mam się zjawić i kiedy?
- Zapraszamy jutro o 16:00.
- Niech będzie.
- Do zobaczenia.
Po rozmowie zaczął gadać do siebie:
- Super, teraz wpadłem jak dropsy w Dumbledora - powiedział skwaszony. - Ale może nie będzie tak źle jak ostatnio, wtedy było strasznie i nie chciałbym tego powtórzyć. - westchnął przypominając sobie malowanie farbami, kiedy ucierpiała jego twarz, szata i duma. Zajął się  z powrotem eliksirem.

*****
Godzina 16:00, zjawił się punktualnie pod drzwiami Państwa Malfoy. Gdy zadzwonił do drzwi, otworzył mu Draco z 4-letnią blondyneczką o brązowych oczach na rękach.
- Cześć Sev, jak dzionek?
- Cześć wujku! - przywitała się Jess uśmiechając promiennie.
- Witam, dzień jak co dzień, co tu dużo gadać. - wszedł do środka z miną jakby kazali mu wypić eliksir zrobiony przez Pottera. - Do której godziny mam się nią zająć? - wszedł do salonu.
- Myślę że do 20-21 nam tam zejdzie. Chcę aby ten wieczór był wyjątkowy.
- A cóż to za okazja?
- Ty się jeszcze pytasz? - zapytał z uśmieszkiem. - 5 lat temu odbył się najważniejszy dzień w naszym życiu.
- Aaa, wasza rocznica ślubu. Zapomniałem. - wywrócił oczami. - Niestety nie mam żadnego prezentu z tej okazji ale życzę wszystkiego dobrego i kolejnych lat w małżeństwie.
- Dziękujemy Severusie, ale wystarczy że zajmiesz się Jess - usłyszeli melodyjny głos. Pani Malfoy zamierzała w kierunku męża. Jej włosy ułożone w lekkie fale spływały po ramionach, oczy tryskały radością, a usta układały się w szeroki uśmiech. Ubrana była w czarną sukienkę, poszerzaną w biodrach z 3/4 rękawami. Miała również czarne 3/4 kozaki na szpilce. Przywitała się z gościem:
- Miło cię widzieć Severusie. Dasz sobie rade z Jess?
- Ciebie też Hermiono, pięknie wyglądasz. Nie martw się jakoś dam radę, a jak nie, to sobie pójdę.
- Dziękuję, nie przesadzaj, ona nie jest aż taka wredna, przecież to istny aniołek. - zachwyciła się pani Malfoy.
- Do czasu aż pokaże różki kochanie. - dopowiedział Draco śmiejąc się - Nie martw się Sev, macie podobny charakter i dogadacie się.
- Mamuusiu! - zawołało dziecko i wyciągnęła rączki, chcąc ją przytulić.
- Słucham kochanie.
- Bawcie się dobrze i wróćcie szybko - zawołała i pocałowała mamę w policzek.
- Bądź grzeczna Jess i słuchaj się wujka. Będziemy wieczorem, a ty masz już spać, rozumiemy się?
- Tak tato. - powiedziała uśmiechnięta i pobiegła do pokoju.
- Dobrze, to my się zbieramy. Jak coś się złego stanie to zadzwoń.
- To zadzwonię może do szpitala. Udzielą mi terapii po dzisiejszym dniu.
- Przesadzasz Sev - odpowiedział Malfoy
- Miłej zabawy. - powiedziała Hermiona i zniknęła za drzwiami frontowymi, później było słychać tylko pyknięcie.
Został skazany na śmierć przez zabawę. ,,Gorzej już być nie może" - pomyślał.
- Wujkuuu...
- Słucham.
- Pobawimy się lalkami? - ,,Jednak mogło być gorzej"
- A może ułożymy puzzle? Nie przepadam za lalkami.
- Ty za niczym nie przepadasz, tak mówi Tata. - zaśmiało się dziecko widząc minę Snapa.
- Zabije Dracona - wyszeptał cicho, tak by mała nie usłyszała.
- To niech będą te puzzle wujku, bo znowu będziesz na wszystko narzekał. - powiedziała i pobiegła po karton puzzli na górę. 
W tym czasie Severus rozsiadł się wygodnie na kanapie ze szklanką soku, nie mógł pić przy dziecku więc musiał zadowolić się sokiem. Przybiegła Jess cała rozpromieniona z puzzlami przedstawiającymi Hogwart, miały one 1000 elementów. Popatrzył zdziwiony na dziewczynkę zastanawiając się jak 4-letnie dziecko ułoży puzzle z 1000 elementów. Ta tylko wywróciła oczkami.
- Wiesz, mama mnie nauczyła układać te puzzle, są to moje ulubione. Wujku, zajmiesz się lewą stroną?
- Niech ci będzie. -odpowiedział. Nie powinno go dziwić, że panna-wiem-to-wszystko-Granger-teraz-Malfoy nauczy swoją córkę wszelkich przydatnych rzeczy takich jak czytanie książek, układanie puzzli czy w przyszłości pisania bardzo długich referatów z eliksirów. Zajęli się układaniem.

*****
W restauracji:
- Jak myślisz skarbie, jak sobie radzą? - zapytała zmartwiona Hermiona
- Na pewno znakomicie. - odpowiedział. Zadzwonił telefon, Draco odebrał, a po chwili uśmiechnął się.
- Coś się stało?
- Nie, Blaise dzwonił i powiedział, że wpadnie do nas o 20:00. Przy okazji sprawdzi czy Sev nie wpadł w szał przez naszego diabełka.
- W takim razie wracamy o 20:00 - powiedziała.
- A kto powiedział, że mamy być w domu o tej godzinie? Blaise zaczeka, nie martw się. Chcę cie zabrać w jeszcze jedno magiczne miejsce po kolacji.
- W porządku - uśmiechnęła się

*****
Puzzle zajęły im około 2 godzin. Cały Hogwart był ułożony. Trzeba było teraz coś zjeść.
- Jessica jesteś głodna?
- Zjadłabym kanapkę z serkiem albo i dwie.
- Pójdę do kuchni i ci przygotuję kanapki, a ty w tym czasie umyj ręce i wróć do kuchni.
- A mogę obejrzeć bajkę w pokoju?
- Niech ci będzie.
Poszedł przygotować kanapki dla małej, dla siebie wziął sok pomarańczowy i wrócił do salonu. Jess już włączyła swoją bajkę.
- Tu masz swoje kanapki, usiądź i zjedz, a nie skaczesz po całym pomieszczeniu, to tylko bajka.
- Nie znasz się wujek, to jedna z najlepszych bajek jakie oglądałam, sam się przekonasz. Najlepsza i moja ulubiona to Ania, jest najzabawniejsza.
- Jedz i oglądaj, ja sobie poczytam. - lecz nie dane mu było sięgnąć po gazetę bo mała ją wyrwała i zażądała:
- Oglądnij ze mną, Proooszę! - zawołała
- Jessica, oddaj mi gazetę! - powiedział z kamienną twarzą.
- Tchórzysz wujku?
- Nie chcę oglądać bajki. Zrozumiano?
- Wujek Sev to tchórz, wujek Sev to tchórz! - Jess śpiewała, a Severus w końcu ustąpił.
- Nie jestem tchórzem.
- To udowodnij - uśmiechnęła się chytrze. ,,Cały ojciec" - pomyślał.
- Udowodnię, a jak. - I usiadł koło niej oglądając bajkę.
Zaczęła się piosenka ,,Ulepimy dziś bałwana?", a najgłośniej słychać było małą Jess. Po piosence Sev powiedział.
- Wiesz co mała?
- No?
- Jesteś tak samo irytująca i zabawna jak ta ruda.
- Wiem - uśmiechnęła się i zaśmiała - mam to po rodzicach.
- Zauważyłem - po jego wypowiedzi oglądali dalej.
Przy każdej piosence chciało mu się śmiać, te dziwne postacie śpiewające i tańczące rozbawiały go. Jessica była zadowolona, bo mogła spokojnie poszaleć w domu bez rodziców i mogła pośpiewać przy ulubionych piosenkach.

*****
Po romantycznej kolacji Draco zabrał małżonkę na spacer do parku, gdzie jako dzieci pierwszy raz się zobaczyli. Usiedli na ławeczce niedaleko fontanny. Uwielbiali wspólne wieczorne spacery lecz nie zawsze mieli na nie czas. Wtuleni w siebie chłonęli ciszę i spokój.
- Pamiętasz nasze spotkanie za młodu.
- Oczywiście, twoje włosy były białe, nie jak u innych dzieci.
- Za to twoje były podobne do ptasiego gniazda.
- Uroczy jak zawsze.
- Dla ciebie zawsze moja Gryfonko. - odpowiedział - Mam coś dla ciebie. - z kieszeni wyciągnął małe prostokątne pudełko.
- Co to jest?
- Prezent z okazji naszej rocznicy. - otworzyła pudełko, a jej oczom ukazał się złoty wisiorek z zawieszką w kształcie serca.
- Jest piękny kochanie. Ja też mam coś dla ciebie. - z torebki wyciągnęła podobnej wielkości pudełko. Otworzył, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. W pudełku znajdował się zegarek z wygrawerowanymi literami przy wskazówkach ,,D.H.M"
- Jest śliczny skarbie, nie myślałem, że kiedyś dostane tak wyjątkowy zegarek.
- Nie myślałam, że kiedyś za Ciebie wyjdę.
- Ja tak samo, ale wiesz co?
- Hmmm?
- Opłacało mi się, wszyscy mi Ciebie zazdroszczą, a poza tym kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham Draco. - mężczyzna zbliżył się u ukochanej i obdarzył ją czułym i romantycznym pocałunkiem.

*****
Bajka się skończyła, Severus prawie usnął, ale szybko został obudzony gdy dziewczynka skoczyła mu na brzuch.
- Co jest?!
- To tylko ja.
- Niestety wiem
- Pobawimy się jeszcze przez chwilę zanim rodzice przyjdą? Proszę! Tak rzadko mnie odwiedzasz wujku. - dziecko zrobiło smutną minkę, a jak wiadomo chrześnicy nie można odmawiać.
- Eh, no dobra. Co chcesz robić w takim razie?
- Jeszcze nie ma 22 więc... chce karaoke. -powiedziała Jess
- Ale ja nie umiem śpiewać.
- I nie umiesz się uśmiechać.
- Chcesz by szyby popękały? Ja bym nie chciał. - odpowiedział, po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. - czyżby rodzice wrócili? - zapytał z ironicznym uśmiechem i otworzył drzwi.
- Cześć Sev, kope lat! -  w progu pojawił się Blaise Zabini
- Blaise co ty tu robisz?
- Przyniosłem ważne papiery z pracy dla smoka. Masakra, żebyś ty widział ile my mamy roboty papierkowej. Miałem się małą zająć ale skoro smok wziął wolne na dzisiejszy dzień, musiałem odpracować za niego robotę.
- No cóż, tak bywa z tymi papierami.
- Wujek Blaise! - zawołała mała i rzuciła mi się na szyję
- Cześć mój mały diabełku. Jak ci dzionek minął?
- Fajnie, wujek Sev ułożył ze mną puzzle, obejrzał ze mną moją ulubioną bajkę i zrobił mi kolacje. A teraz miał ze mną pobawić się zanim tata i mama przyjdą.
- A w co miał się pobawić z tobą Sev?
- Nie pobawić. Zaśpiewać.
- Słuchaj młoda, lepiej żeby on nie śpiewał, szyby pękają zanim się odezwie. A poza tym strasznie skrzeczy i fałszuje.
- No, trudno. A może ty ze mną zaśpiewasz?
- Oczywiście słoneczko. To co idziemy?
- Tak tylko muszę po coś iść do pokoju, zaraz będę! - zawołała i zniknęła na schodach
- Urocza jest ta mała, nie sądzisz Sev?
- Nie, to potwór. Jest straszna.
- Nie bardziej od ciebie. - zaśmiał się czarnoskóry. Na schodach już słychać było małe kroczki
- Już! Idziemy wujku?
- Ale ślicznie wyglądasz księżniczko, no pewnie. A Sev sobie popatrzy jak my się świetnie bawimy.
- Yhm, zobaczymy kto będzie się bawił lepiej Blaise - prychnął ironicznie.
- Wujku, zanim włączymy karaoke to mógłbyś założyć taki ładny kostium? Mama mi pomogła go zrobić i uwielbiam jak tata dla zabawy się w niego przebiera.
- A co to za strój?
- Olafa, uwielbiam go, tak samo jak Anię! - ucieszyła się Jess - Ja przebrałam się za Anię. - okręciła się wokół własnej osi, podała wujkowi pudełko i kazała mu wyjść się przebrać. Po 5 minutach Zabini wrócił do pokoju, mała skakała radośnie po całym pokoju zachwycona, że wujek się przebrał. Sev mało się nie zachłysnął sokiem. Zaczął się z niego śmiać. Blaise dostojnym krokiem podchodził do Jess.
- Zabini ten strój oddaje twoją osobowość. Jesteś prawdziwym bałwanem. - zarechotał Sev nie mogąc się powstrzymać.
- A wiesz co? Batman do mnie dzwonił. Kazał Ci przekazać, że wisisz mu strój nietoperza - burknął do Seva.
- Mamy dobre kontakty. Dał mi go w podarku.
- Yhm, też oddaje twoją osobowość stary pierniku.
- Wujku! Śpiewamy?!
- Tak słoneczko tylko ucisz swojego chrzestnego, wiesz śmieje się z tego ślicznego Olafa, a sam wygląda jakby pomylił imprezy i poszedł na Halloween. - mała nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- To co śpiewamy? - zapytał w końcu zniecierpliwiony bałwan-Zabini.
- Tak!!
Sev pomyślał że śmiesznie było by ich nagrać na kamerę Dracona. Jak pomyślał tak zrobił. Blaise z Jessicą tańczył i śpiewał nie znając słów piosenek. Snape powstrzymywał się przed śmiechem. Po kilku piosenkach Jess chciała zaśpiewać kolejny raz ,,Mam tę moc" zmęczony bałwan zgodził się po raz ostatni zaśpiewać, tym razem znając słowa.
Do domu weszli Państwo Malfoy. Stanęli jak wryci. Severus kręcący Diabła który śpiewa i tańczy w stroju bałwana razem z ich słoneczkiem.
Piosenka się skończyła i wszyscy odwrócili się w stronę dobiegającego głosu.
- No proszę, proszę. Będę Cię musiał zgłosić do castingu na największego bałwana bo umiesz wcielić się w jego rolę. - zaśmiał się z niego razem z Hermioną. On w tym czasie zdjął strój i oddał go.
- Bardzo śmieszne Draco. Przeniosłem ci dokumenty. Leżą w kuchni. A tymczasem będę leciał, bo Ginny na mnie czeka. 
- Dzięki stary. Na razie - uśmiechnął się do niego.
- Dziękuję ci Sev że zająłeś się Jess.
- Nie ma sprawy. Przynajmniej nie zwariowałem i nie musiałem dzwonić do psychiatryka.
- Marudzisz wujek. Jak zawsze, ale dziś fajnie się z Tobą bawiłam - uśmiechnęło się dziecko - Dziękuję Ci - podeszła i dała chrzestnemu buziaka w policzek.
Mile zaskoczony przytulił do siebie małą Malfoy.
- Kochanie idź na górę umyj się i załóż piżamkę, zaraz do ciebie z tatą przejdziemy.
- Dobrze mamusiu. Papa wujku - pomachała i poleciała na górę.
- Dziękujemy Sev. Zapraszamy do nas na jakąś herbatę albo coś mocniejszego. Wiem że nie ruszysz alkoholu przy dziecku.
- Dzięki Draco. Ja będę leciał. Do widzenia. - wyszedł. I tyle go wiedzieli.
Draco postanowił posprzątać po igraszkach córki a Hermiona poszła do pokoju zobaczyć czy mała już jest w łóżku.
- Jak się bawiłaś skarbie?
- Fajnie było. Wujek mógłby przychodzić częściej a nie siedzieć w swojej norze.
- Wujek bardzo ciężko pracuje i nie zawsze może przyjść, ale przychodzi dla Ciebie. Poczytać ci bajkę? 
- Wiem. Tak mamusiu.
- To dziś może kopciuszek?
- Tak!
- Dawno, dawno temu... - po 5 min. czytania, mała była pogrążona w głębokim śnie. Hermiona udała się do swojej sypialni gdzie czekał na nią mąż. Usiadła na łóżku i powiedziała:
- To był cudowny dzień.
- Nie przeczę kochanie. Jesteś jakaś blada, coś się stało?
- Nie nic tylko w przyszłości będziemy myśleli ściągnąć dwie opiekunki do dzieci.
- Czy chcesz mi powiedzieć...
- Tak. Jestem w ciąży - powiedziała z uśmiechem
- Kochanie tak się cieszę - powiedział i pocałował Hermionę namiętnie.

Koniec
___________________________________

Wesołych świąt!
Ew. (chyba nie taka najgorsza beta xD)

6 września 2015

Mała pogadanka, czyli jak dzieci rozmawiają.

Wakacje, Wakacje i po.
Szkoda bo mogłyby trwać dłużej. A teraz zaczęła się szkoła i trzeba się uczyć.

Dziś zapraszam was na pogadankę dzieci, a jakich i kogo, tego dowiecie się w miniaturce.
Nie przedłużając.
Zapraszam serdecznie do czytania :)
Pozdrawiam
Aniołek ;*

******
Wakacje. Lato
Godzina 10 rano. Dzwonek do drzwi. Przed nimi stał 6-letni chłopiec o czarnych włosach i oczach koloru indygo.
- Dzień Dobry ciociu. Scorp w domu?
- Cześć Alec. Jasne. wejdź, ale najpierw musi zjeść śniadanie.
- Rozumiem, ja przyszedłem się pobawić. - powiedział i uśmiechnął się do Hermiony czarująco. Zupełnie jak jak jego ojciec-pomyślała.

Ledwo przekroczyli kuchnie a już było słychać jedno głośne Cześć Alec!
Przy stole siedział 6-letni chłopiec z blond czupryną i brązowymi oczami oraz jego 4-letnia siostra z wielkimi czekoladowymi oczami i długimi kręconymi brązowymi włosami ubrana w różową sukienkę.
- Usiądź z nami Alec, zjesz naleśnika? - zapytała Hermiona
- Tak, poproszę ciociu.
Pani Malfoy nałożyła mu naleśniki na talerz i podała mu Nutellę.
- Alec, Alec! - zawołała mała Rose. - A Charlie pszyjdzie do mnie?
- Nie wiem Rosie - odpowiedział i kontynuował - tata mnie podrzucił do Scorpa i pojechał do pracy, bo wujek rano dzwonił by szybko przyjechał.- dokończył Alec i zajął się rozmową ze Scorpiusem o książce.
- Faktycznie, szybko wyszedł z domu. Widocznie coś ważnego zaszło w kancelarii - pomyślała Hermiona i przysłuchała się jak dzieci rozmawiały przy porcji naleśników.
- Mówię ci Scorp, idąc do Esów i Floresów wczoraj z mamą zauważyłem ją na wystawie.
- No co ty. A dużo ich było? Weszliście do księgarni?
- Nie. Nie mieliśmy za bardzo czasu. Mama się spieszyła ale obiecała mi, że pójdziemy tam w tygodniu.
- A cio to za książka? - zapytała dotychczas milcząca i pogrążona w myślach Rose.
- Rosie wspominałem ci już o niej, nie pamiętasz?
- Nie - uśmiechnęła się uroczo aż jej oczka zaiskrzyły.
- Książka o Quidditchu ,,Jak trenować by być najlepszym graczem"
- Aaa, ta która mi się nie śpodobała.
- Dokładnie Rosie.

Hermiona nadal pogrążona w myślach nie zauważyła jak chłopaki skończyli naleśniki i poszli bawić się klockami Lego do pokoju młodego Malfoya. Poczuła, że ktoś się jej intensywnie przygląda. Spojrzała  miejsce gdzie siedziała dziewczynka ale tam jej nie było, spojrzała w bok i zauważyła duże czekoladowe oczka które tak kochała.
Mała Rose wystawiła rączki by ją podniosła. Posadziła ją sobie na kolana i przytuliła.
- Mamii....
- Tak Rosie?
- Zadzwonisz po Charlie? Nudzę się troszeczkę i Charlie pewnie też. Zadzwonisz? Ploszę - skończywszy mówić zrobiła oczka a'la kotek ze Shreka. Hermiona ucałowała córeczkę w czółko i odpowiedziała:
- W sumie czemu nie, zadzwonimy po Charlotte i po ciocię Evelin żeby do nas przyszły.
- Jej! Kochana jesteś mami - to powiedziawszy dała buziaka w policzek mamie i uciekła do pokoju szykować zabawki.

Miona chwyciła za telefon i wykręciła numer Evelin.
Po 3 sygnałach odebrała telefon:
- Tak słucham?
- Cześć Ev. Co robicie z małą?
- Cześć Miona. Układamy puzzle.
- Wiesz co, to wpadnijcie do nas. Rosie się już przygotowuje na gości.
- O to zaraz wpadniemy. Nie będziemy przeszkadzać co nie?
- Nie no, co ty.
- Okey. to my się powoli zbieramy
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.

Pani Malfoy poszła zobaczyć do chłopców, jak się bawią.
- Jak tam chłopaki?
- Dobrze ciociu.
- Zaraz mama przyjdzie z siostrą.
- O fajnie - wykrzyknął Scorpius z Aleciem.
- Chcecie coś do picia?
- Nie, nie trzeba.
- Dobrze, Scorp. Jak będziecie coś chcieli to zejdźcie na dół.
- Dobrze - odpowiedzieli.

Zajrzała do pokoju córki i nie wiedziała czy jest w świecie księżniczki czy w jej pokoju.
- Widzę że będziecie miały bal.
- Tak, mami. Charlie przyjdzie?
- Tak kochanie.
- Jej - podbiegła do mamy i przytuliła się.

Nagle usłyszały dzwonek do drzwi. Rose wybiegła szybciej niż Miona zdążyła wyjść z pokoju.
Rose już była przy drzwiach i sięgała do klamki gdy była na schodach.
Otworzyły drzwi. Za nimi były 4 osoby. Panią Zabini - w prostych blond włosach i niebieskich oczach, małą mulatkę o czarnych kręconych włoskach i piwnych oczach oraz państwa Malfoy - Narcyzę i Lucjusza.
- Babcia, dziadek! - wykrzyknęła mała Rosie i przytuliła się do dziadków. Pomachała później starszym i pobiegła z Charlotte do swojego pokoju.
- Mamo, tato. Co tu robicie? - zapytała przepuszczając wszystkich w drzwiach z uśmiechem.
- Przyszliśmy do wnuków ale też ich popilnować, tak nam kazał Draco. A ciebie kochanie wysyła z Evelin na zakupy byś się wyluzowała i odpoczęła chwilę od dzieci. - odpowiedziała z uśmiechem Narcyza
- Nie potrzeba, naprawdę. Chcecie herbaty? - zapytała
- Hermiono, zaraz sobie zrobimy herbatkę i pójdziemy z wnukami się pobawić. Wiesz, że dawno ich nie widzieliśmy. A ty idź z naszą Blondi na zakupy i się odpręż. - powiedział Lucjusz i uśmiechnął się na swój sposób.
- Skoro chcecie tak, bo Draco powiedział, niech będzie. - powiedziała wiedząc, że i tak ich nie przekona, a po chwili zawołała - Scorpius, Alec, zejdźcie na dół! - już po paru sekundach było słychać kroki z góry.
- Babcia! - zawołał Alec
- Dziadek! - zawołał Scorpius
- Jak fajnie że jesteście! - powiedzieli razem
- Macie się słuchać dziadków. Idę z ciocią na zakupy - powiedziała Miona.
- I żebym nie usłyszała od Charlotte że dokuczaliście jej i Rose podczas zabawy inaczej nici z książki i wyjścia do księgarni. - dodała Ev.
- Tak mamo. - odpowiedział Alec
- Mamo dasz sobie razem z ojcem radę gdy nas nie będzie? - zapytała Ev
- Nie musisz się martwić kochanie. - powiedział Lucjusz.
- Dobrze, wychodzimy Mionka - powiedziała Ev i nie czekając na nic pociągnęła za sobą Mionę i teleportowały się. Dziadkowie zrobili sobie herbatkę i usiedli w salonie. Po skończonej herbatce poszli do wnuków.

Narcyza poszła do dziewczynek zobaczyć jak się bawią. Zza drzwi słychać było jak dziewczynki kłóciły się. Zaniepokojona weszła do środka i powiedziała:
- Co to za kłótnia moje drogie aniołki? Powiecie babci?
- Nie kłócimy się babuniu. - powiedziała Rosie. - Rozmawiamy o naszych mamuniach.
- To przedstawcie mi waszą rozmowę. Znam Evelin od urodzenia, a Hermionę poznałam odkąd Draco w 7 klasie już przyprowadził ją na obiad.
- To w takim razie już opowiadamy. - uśmiechnęła się słodko Charllote
- Charlie powiedziała, że ciocia jest bardzo ładną blondynką, ale nie jest do niej podobna tak jak ja do swojej mamii. - zaczęła Rose
- Bo mam karnację i włoski po tatusiu, a rysy buzi po mamie. A mama się śmieje że wdałam się w tatusia, ale z charakterku jestem mieszańcem.
- Córeczka tatusia. - powiedziała z uśmiechem Narcyza. - Draco też powtarzał często do Miony, że jesteś jego oczkiem w głowie Rosie. - Rose uśmiechnęła się uroczo i zaczęła dalej opowiadać.
- Mama mi powtarza, że jestem do niej podobna. Jak dwie kropelki wody. I nawet tatuś mi to powtarza jak rozmawiamy. Mimo to mam charakterek po tatusiu, ale dzięki mamie interesuję tym co mama czyta i czego mnie uczy. - cały czas uśmiechnięta o tym mówiła.
- A nasi bracia też są inni. - dopowiedziała Charlie
- Jak to inni? Tak samo jak wy mają coś po waszych rodzicach.
- No niby tak ale Alec nie jest podobny ani do taty, ani do mamy. Ma tylko oczy po mamie i proste włosy, oraz trochę ich charakteru.
- Bo wiesz, aniołku, nie zawsze dzieci są podobne do rodziców.
- A Scorp to identyczny tatuś, tylko oczy ma po mamii i troche gęstsze włoski.
- Pamiętam gdy Draco miał 6 lat i tak samo był podobny do Lucjusza. Był taki sam jak on, tak samo się zachowywał, ale miał w sobie dobro i nie był zaślepiony, takie dobro okazał Hermionie a ona go pokochała.
- To brzmi jak jedna wielka bajka. - rozmarzyła się Rose
- To może poczytać wam jakąś bajkę? - zapytała babcia
- TAK! Małą Syrenkę! - zawołały dziewczynki.

Chłopców z pokoju było słychać aż na korytarzu, i Lucjusz nie wiedział o co znowu poszło, więc szybko wszedł do pokoju Scorpiusa.
- Panowie, o co tym razem się kłócicie?
- O nic dziadku. Porównujemy dziewczyny, która ładniejsza, która mądrzejsza. Sam miałeś takie porównania z wujkiem Severusem. Mam racje? - zapytał Scorp, a Alec tylko pokiwał głową potwierdzając słowa kuzyna.
- Masz rację młodzieńcze. Wtedy nie mogłem się zdecydować pomiędzy Narcyzą, a Andromedą. Jednakże wybrałem Narcyzę.
- No widzisz. Mi się podoba taka jedna. Ma orzechowe oczy i orzechowe włosy. Wygląda jak anioł, choć mogła by być diablicą - odpowiedział Alec, rozmarzył się.
- Ja natomiast mam na oku rudą dziewczynę z piwnymi oczami. Jeśli miałbym iść do piekła, to tylko z nią. - odpowiedział Scorp.
- Jak mniemam, nie zdradzicie mi imion ani nazwisk ani nawet wieku? - zapytał dziadek
- Nie. Tylko my wiemy jak się nazywają i ile mają lat, nikt inny. - odpowiedział Alec.
- A czy wy nie jesteście za młodzi by w tym wieku zacząć wyrywać laski na oranżadę?
- Może jesteśmy ale kto powiedział, że teraz je będziemy wyrywać? - powiedział z błyskiem w oku Scorpius uśmiechając się do Aleca.
- No dobrze, nie naciskam. Co budowaliście z klocków?
- Hogwart. Jak ten z obrazka.
- To wybudujmy go razem. - powiedział

****
- Jak myślisz? Jak sobie radzą dzieciaki? - pytała Hermiona
- Nie przejmuj się, dzieci zostaną z dziadkami, a my pójdziemy się rozerwać. - odpowiedziała Ev
- Niby gdzie?
- Do klubu. A myślisz dlaczego dzieciaki zostały z dziadkami do jutra by je popilnować?
- Same? Mimo to to trochę się niepokoję. Scorpius to cały Draco w dzieciństwie.
- Proszę cię. Blaise by mnie samej nie puścił do klubu bo jak to powtarza, mogą mnie tam zjeść. A Draco jest tego samego zdania.
- No dobra. To w takim razie rozerwijmy się trochę.
- W porządku. To o której się widzimy z naszymi książętami?
- O 19 u nas w domu a później ustalimy do jakiego klub się wybieramy.
- To po to były te zakupy.
- A coś myślała. - zaśmiała się Ev.

****

5 lat później Stacja King's Cross. Peron 9 i 3/4

Chłopcy żegnają się z rodziną, jadą do Hogwartu. Hermiona i Evelin uroniły kilka łez gdy chłopcy im machali z okna odjeżdżając. Draco przytulał Rose gdy się rozczuliła i zaczęła płakać.
- Nie płacz księżniczko, Scorp przyjedzie za 4 miesiące na święta. - szepnął jej do ucha. Pociąg znikał już za zakrętem. Czarodziei na peronie było coraz mniej

W końcu zostały 4 rodziny. Malfoy, Zabini, Potter i Weasley. Pani Malfoy zaproponowała kawę dla Potterów i Weasleyów. W domu Hermiony wszyscy opowiadali o dzieciach, zastanawiając się do jakiego domu trafią, a Rose i Charlotte grały w badmintona na ogródku.

****
W Hogwarcie. Ceremonia przydziału.

- Teraz odbędzie się ceremonia przydziału. Kiedy kogoś wyczytam, podejdzie do stołka i nałoży Tiarę Przydziału. - powiedziała McgGonagall i zaczęła wyczytywać imiona 1-rocznych.
- Lucy Storm. Tiara: Slytherin!
- James Arthur. T: Gryffindor!
- Lysander Scamander. T: Ravenclaw!
- Lorcan Scamander T: Ravenclaw!
- Alice Abbot. T: Hufflepuff!
- Scorpius Malfoy. T: Slytherin!
- Albus Potter. T: Slytherin!
- Roxanne Weasley. T: Gryffindor!
- Alexander Zabini. T: Slytherin!
- Lily Potter. T: Gryffindor!

Po ceremonii zasiedli do kolacji. Młody Potter bardzo szybko zaprzyjaźnił się  ze Scorpiusem i Aleciem. Szybko się dogadywali i wymieniali informacjami.
- Hej słyszeliście, że dormitoria chłopców są 3-osobowe? - zagadnął blondyn.
- Mam nadzieje, że będziemy we 3 w jednym pokoju. - powiedział  Alec
- Wtedy będzie cool - powiedział podekscytowany Albus
- W razie problemów wujek Severus nam załatwi pokój we trójkę.
- Super. Macie tu wujka?
- Tak. Eliksiry będziemy z nim mieli.
- A słyszałem od taty, że od Eliksirów gościu jest wymagający i wredny, wobec uczniów. - młody Potter zaniepokoił się.
- Jest wymagający. Ale nie wredny wobec swojego domu. A teraz jesteśmy jedną rodziną z jednego domu.
- Coś mam przeczucie, że  to początek pięknej przyjaźni. - powiedział  zadowolony Alec
- Też  tak myślę. - do powiedział młody Malfoy - Al, masz rodzeństwo?
- Tak. James jest teraz na 3 roku, a Lily z nami na 1. Wyczytywana też była, nie słyszałeś? Trafiła do Gryffindoru. Tylko ja jako jedyny z rodzeństwa jestem w Slytherinie.
- Nie nie słyszałem. Byłem oczarowany. Ale możesz być pewien że przy nas się nie zanudzisz.
- Dzięki Scorp. Ale... mam rozumieć, że podoba ci się Lily.
- Mało, że podoba. On za nią szaleje odkąd zobaczył ją w dzieciństwie w ... ała ty mendo. Za co? - zawołał Alec.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny.
- W sumie Scorp to tata trochę się wściekł jak Lily zobaczyła Ciebie na peronie. I zamiast żegnać się z rodziną to wpatrywała się w ciebie jak w obrazek.
- To przeznaczenie. Jesteście sobie przeznaczeni. - Zabini pokazał swoje rodzinne poczucie humoru.
- Zupełnie jak ojciec. - Malfoy  załamał się.
- Jak ja z Wami wytrzymam przez 7 lat. - zaśmiał się Potter
- Wytrzymasz tak jak Scorpius ze mną przez 11 lat.
- Będzie kupa śmiechu. Hahaha - zaśmiał się  Albus, a młody Malfoy mu zawtórował.

*****

2 lata później. Dziewczyny zaczynają  swój pierwszy rok.

Cała czwórka wahadła do Express Hogwart. Do jednego wagonu weszła Charlotte z Aleciem, Rose ze Scorpiusem oraz przyjaciel chłopaków Albus Potter.
Syn Harrego Pottera i Ginny Potter spędził w domu Malfoyów cały weekend. Draconowi odpowiadało, że syn Harrego jest w Slytherinie, a Harry musiał to przeboleć.

Dziewczyny przez całą drogę słuchały o tym jak jest w Hogwarcie, jak wygląda ceremonia przydziału. Już same nie mogły sie doczekać.
Wreszcie po długiej podróż pociągiem znalazły się w Wielkiej Sali i czekały na wywołanie swojego imienia. Kiedy to nastąpiło, wstrzymały oddech.
- Charlotte Zabini. Tiara: SLYTHERIN! - Od strony stołu dobiegły oklaski. Przyszła kolej na Rose.
- Rose Malfoy. T: Hmmm. Twoi rodzice pochodzili z dwóch różnych domów. Jesteś bardzo mądrą dziewczyną ale też  równie sprytną. Zastanawiam się między Gryffindorem a Slytherinem. Ale myślę że twoje miejsce jest tam gdzie brat i przyjaciele. SLYTHERIN!

Usiedli wszyscy razem i zaczęli jeść gdy podali kolacje.
Dziewczyny gadały o wszystkim co naszło ich myśli.
Chłopcy jak to chłopcy rozmawiali o dziewczynach. A konkretnie o miłości Aleca Zabiniego.
- Mówię ci Alec. Zagadaj do niej, bo ci ucieknie a z tego co Lily mówiła, to ma kogoś na oku.
- Lepiej posłuchaj Ala. 
- Dobra, dobra. Pogadam z Roxanne po kolacji, jak ją złapie.
- Złapać to można muchy na packę.
- Scorp. Ty mi nic nie gadaj, bo sam nic nie robisz by Lily się z tobą umówiła.
- Oboje nie umiecie zdobyć serce dziewczyn. - odpowiedział Albus
- Jak to nie. Z moich danych wynika, że zdobyć serce dziewczyny jest stosunkowo prosto. Zaczynamy od nacięcia wzdłuż linii mostka. - odpowiedział z uśmiechem Alec.
- Eh. Ty jak coś powiesz.
- Dobra już dobra. To zaraz ze Scorpem idziemy laski wyrywać i nikt nam nie przeszkodzi.
- Chyba, że Sev.
- Wiesz co Al, jak mnie uda się zaprosić Lils do Miodowego Królestwa to i Alec da radę.
- Masz duże szanse bracie. Powodzenia.

Przy stole Gryfonów. 
- Lily zadurzył się w tobie ten przystojniak Scorpius.
- Słyszałam, ale nadal nie wiem dlaczego o tym wspominasz. Jakoś na spacer jeszcze mnie nie zaprosił.
- Ale to zrobi.
- Skąd taka pewność?
- Widzę jak na ciebie patrzy Lils.
- Za to ja zauważyłam jak na ciebie patrzy Alexander.
- Ja też na niego patrzę i czekam na jego ruch. - uśmiechnęła się Roxanne.
- To co idziemy do mnie na plotki?
- Pewnie chodźmy. - powiedziała Roxanne. - Lils spójrz kto na nas czeka przy wyjściu z Wielkiej Sali.
- Pewnie czekają na Albusa. Chodźmy do wieży.

Gdy mijały chłopaków i kierowały się w stronę schodów, obok nich zmaterializowali się Scorpius i Alec.
- Czego chcecie? - zapytała Lily
- Ja, panno Potter, pragnę zaprosić panią, na spacer do Hogsmeade i do Miodowego Królestwa. Czy uczyni mi pani tą przyjemność i wyjdzie ze mną w tą sobotę? - Scorpius wygłosił krótką przemowę i uśmiechnął się uroczo.
- Ja... jestem zaszczycona panie Malfoy. Zgadzam się. - odpowiedziała Lili i odwzajemniła uśmiech.
- Za to ja pragnę zaprosić pannę Weasley, również na spacer do Hogsmeade.
- Z radością przyjmę pana zaproszenie, panie Zabini.

Przy stole Slytherinu:
- Hej, Rosie spójrz. Scorp zarywa do Potterówny.
- Widzę Charlie. Za to twój braciszek do Weasleyówny.
- Jak Scorpius z Lili nie będą sobie dogryzać to może zostaną parą? 
- Wątpię, to jest cały ojciec. Nie odpuści jej dogryzania, bo bez tego nie ma zabawy. Tak samo tata droczy się z mamą.
- Trzeba dać im szansę Rose.
- Wiem. Ale założę się o czekoladową żabę że do końca 7 roku nie będą razem.
- Stoi. Ja mówię że będą razem, a wtedy to ty mi dajesz żabę.
- Zgoda. - dziewczyny roześmiały się.

******
4 lata później. 

Rose i Charlotte ukończyły 5 rok nauki. Scorpius wraz z Lily oraz Alexandrem i Roxanne właśnie ukończyli 7 rok.
Razem z siostrami i Albusem rozmawiali o minionym roku szkolnym.
- Będziecie tęsknić za szkołą? - zapytała Charlotte.
- Będziemy ale trzeba dorosnąć i się usamodzielnić - powiedziała Lili trzymając za rękę Scorpa.
- Ja to najbardziej będę tęsknił za tobą słoneczko - Al uśmiechnął się promiennie.
- Ty Al lepiej uważaj. To moja siostra.
- Alec ale wiesz że jesteśmy parą już od pół roku a nadal nas obserwujesz. To tak jak ja bym cię śledziła co robisz z Roxanne dniami i nocami.
- Dobra już daje ci spokój.
- Rosie, czemu taka smutna?
- Nie smutna tylko przygnębiona. No bo Scorp i Alec kończą już szkołę a my jeszcze 2 lata w niej będziemy.
- No tak ale uwierz mi że, jak będziesz na moim miejscu, to za dwa lata to będziesz chciała tu wrócić mała. - powiedział młody Malfoy 
- No, może i tak.
- Rosie...
- No?
- A pamiętasz nasz zakład?
- Jaki? - zainteresował się Alex.
- Założyłyśmy się w pierwszej klasie o to czy nasze gołąbki, które wiecznie się sprzeczają, będą razem zanim ukończą 7 rok.
- I kto wygrał? - Roxanne spytała
- Ja. Bo Rose twierdziła, że nie wytrzymają ze sobą, bo ciągle się droczą.
- Bez tego nie ma zabawy - stwierdził Scorp za co dostał po głowie od swojej dziewczyny.
- Trzymaj tą żabę. Widać nie miałam racji.
Pół godziny później drzwi do przedziału otworzyły się i stanął w nich przystojny blondyn o nieziemskich oczach.
- Rose. Profesor Snape kazał ci przekazać, abyś sprawdziła czy żaden z uczniów nie rozrabia.
- W porządku. Niebawem wrócę - powiedziała i wyszła.
- Ciekawe po co Lysander przekazał wiadomość od Snapa, skoro Sev mógł wysłać patronusa. - zastanawiał się dociekliwy Malfoy.
- Może spotkał go koło swojego małego biura? - wzruszyła rękoma Lils
- Możliwe. Gdy Rose została prefektem miała masę obowiązków, a jeśli chodzi o rozrabiających uczniów to nawet Sev potrafi sobie z nimi poradzić i nie potrzebuje wsparcia.
- Masz racje stary. - powiedział Alec - Coś tu nie gra. Trzeba będzie przeprowadzić poważne śledztwo.
- DAM DAM DAAAMMM! - atmosferę wyjaśnił Albus.
- Ale ty to tak na serio Al?
- Chciałem tylko rozładować napięcie - odpowiedział
- Eh. Jak my z tobą wytrzymujemy? - zapytał Malfoy

*****

4 wagony dalej...
- Severus naprawdę chce się ze mną widzieć?
- Nie on, tylko ja.
- To czemu tak powiedziałeś? Wiesz że, zawsze lubią wtykać swoje nosy w moje sprawy?
- Musiałem się z tobą zobaczyć, bo bardzo za tobą tęskniłem. Tak wiem, że nie dają ci prywatności ale to było silniejsze ode mnie.
- Eh nie wierze, ze to zrobiłeś. - chodziła lekko podenerwowana.
- Ale nie będą ciebie teraz szukać przeze mnie?
- Wiesz to zależy jak to odebrali idioto.
- Nie powiedziałaś im?
- Nie, boje się jak to odbiorą a szczególnie Scorpius.
- Kochanie, pamiętaj, że jestem z tobą i nic tego nie zmieni. - ... postanowił przytulić ją, aby się uspokoiła
- Pamiętam o tym. - wtuliła się w niego.
- A wracając do tego po co się znaleźliśmy w tym wagonie... - mówiąc to pocałował jej szyję. rozpłynęła się, uwielbiała gdy mruczał przy jej szyi. - Nie mogłem zapomnieć twoich ust. Tak bardzo będę za nimi tęsknił, gdy ty będziesz w Hogwarcie.
- Ja też, ale liczę że będziemy się widywać nawet wtedy, gdy ja będę jeszcze się uczyć.
- Obiecuje ci to księżniczko. - pocałował ją czule i romantycznie.

*****

Peron 9 i 3/4
- Zaraz zobaczymy naszych Absolwentów. - zachwyciła się Hermiona
- Pamiętaj skarbie że Rosie i Charlotte  ukończą Hogwart dopiero za dwa lata.
- Pamiętam, pamiętam.
- O idą Potterowie i Weasleyowie. - powiedziała Evil.
- Potter wygląda jakby 3 dni nie spał. Ciekawe, co się stało? - zainteresował się Blaise
- Pewnie znowu się pokłócił z Ginny a ta kazała mu spać na kanapie. - Miona wzruszyła ramionami.
- Pociąg nadjeżdża. - Evil uśmiechnęła się. - Mówiłam wam ze Alec pisał ze ma dziewczynę? Wspominał, że Scorpius tez ma, tylko nie powiedział kim są.
- Nie mówiłaś mi nic. Scorp nic do mnie nie pisał ostatnim razem.
- Kobiety, nie chcę wam przeszkadzać ale uczniowie zaczynają wysiadać z wagonów.

Obie zamilkły i czekały na swoje pociechy. W miedzy czasie Draco razem z Blaisem, Potterem i Weasleyem szukali dzieci, którym nie spieszno było wysiadać z pociągu.

- Gotowi by iść do rodziców? - zapytał Scorp
- Ja się boje, jak ojciec zareaguje na nas Scorp.
- My cię obronimy! - powiedzieli chórem Alec i Albus.
- Ktoś widział Rose? -  zapytała Charlotte, która nie widziała jej odkąd wyszła z wagonu.
- Na pewno jest już na peronie. - pocieszyła ja Roxanne.
- To idziemy.

Zaczęli wychodzić parami i iść w stronę gdzie prawdopodobnie Blaise machał by do nich  podeszli. Alec trzymając za rękę Roxanne z uśmiechem na ustach podszedł do swoich rodziców.
- Cześć mamo, cześć tato. - wyszczerzył swoje zęby.
- Witaj kochanie, Witaj Roxanne.
- Chcę wam przedstawić moją dziewczynę, którą już znacie.
- No synu. jestem z ciebie dumny. - Pan Zabini był wzruszony, Ron tylko się uśmiechnął na ten widok i przytulił córkę.
- Charlie kochanie - Evil przywitała córkę
- Mamo, tak tęskniłam za wami - mówiąc to uśmiechnęła się.

- Scorpius kochanie, tak tęskniłam - przytuliła syna Hermiona.
- Ja za wami też. A skoro ten idiota i tak wygadał całemu światu o tym to przedstawiam wam moją dziewczynę.
- Lily, tak się ciesze ze Cie widzę - ucieszyła się Ginny podchodząc do córki.
- Świetnie razem wyglądacie - powiedział Draco i dalej szukał Rose na peronie. Potter jednak wpadł w szał.
- LILY LUNO POTTER! DLACZEGO ZWIĄZAŁAŚ SIĘ Z TYM BLONDYNEM?!
- Bo go kocham ojcze a nie ty o tym decydujesz, tylko ja. - powiedziała to z powaga na twarzy.
- To się jeszcze okaże, masz szlaban młoda damo!
- HARRY! Ona jest dorosła i sama o sobie decyduje a nie ty. Aha i jeszcze jedno, miłego spania na kanapie.
- Uuu Potter. Lepiej słuchaj żony bo będziesz mieć przesrane na całej linii.
- Draco ma racje Harry, lepiej go posłuchaj. - odpowiedziała Miona. - Kochanie a nie widziałeś Rose?
- Szukam jej cały czas. chyba ją widzę, idzie z jakimś chłopakiem.
- Cześć mamo, witaj tato. - powiedziała radośnie.
- Witaj księżniczko. Kto to jest ?
- To mój chłopak Lysander, chodzimy ze sobą od pół roku.
- Dzień Dobry państwu.
- Ty z nim chodzisz?! I nic mi nie powiedziałaś? Rose jestem twoim bratem!
- Tak, bratem a nie niańką.
- I tu Rose ma racje synu. Daj jej wolną rękę bo nie da ci spokoju z Lily. Niech twoja duma trochę na tym ucierpi tak jak moja za dawnych lat.
- Okay tato.
- To ja zapraszam wszystkich na ciasto i kawę by uczcić zakończenie roku naszych dzieci. - powiedziała Hermiona i wszyscy ruszyli do wyjścia z peronu, a młodzi zakochani trzymali się za rękę.

KONIEC



PS. od Evil i Aniołka
Oto nasze wizje Nowego Pokolenia, czyli bohaterów tej miniatury.
Kolor imienia i nazwiska - dom, do którego należą bohaterowie.




2 kwietnia 2015

Miniaturka - ,, ... Kochałem ją wtedy gdy jej nienawidziłem. "

Witam Was kochani ^^
Na wstępie chcę podziękować za ponad 1200 wyświetleń. Bardzo mi miło z tego powodu, tylko brak komentarzy pod postami trochę smuci.
Publikuję dziś kolejną miniaturkę.
Tak jak mówiłam pod poprzednim postem: wszystkie dotychczasowe rozdziały usunęłam i na blogu będą się pojawiać od teraz tylko miniaturki.
Przez następny miesiąc nie będzie miniaturki, ponieważ mam masę sprawdzianów, na które trzeba będzie się nauczyć, a kolejna miniaturka może pojawić się dopiero gdzieś w maju lub na początku czerwca ze względu na moje praktyki.

Nie przedłużając zapraszam na krótką miniaturkę
Pozdrawiam - Wasz Aniołek ;*

******
Hogwart. Początek maja. Bitwa o Hogwart miała rozpocząć się 27 czerwca. Tak wynikało z potwierdzonych informacji od Severusa. 7 rocznik skończył zajęcia eliksirów. Wkurzona do granic możliwości Hermiona wracała do pokoju wspólnego prefektów naczelnych. Ten stary nietoperz przydzielił jej do pracy nie kogo innego jak Malfoy'a. Tą skretyniałą, farbowaną, narcystyczną, tchórzliwą, seksowną, debilną fretkę. Nie dość, że prawie cały eliksir zrobiła sama to jeszcze ten dupek miał czelność patrzyć się jej na klatkę piersiową i przysuwać się do niej "w celu pomocy" przy krojeniu składników na Amortencje. Nawet się nie odsunął od niej gdy mu powiedziała, w miarę uprzejmie, że albo zabierze swoją arystokratyczną postać z dala od niej albo pozbędzie się swoich włosów i utopi sie w kociołku. Nic sobie nie zrobił z tej groźby.
Teraz wróciła do pokoju wspólnego i próbowała opanować swoje emocje. Nadal czuła do niego nienawiść ze wzajemnością lecz nie taką dużą. Tylko część niej go nienawidziła, a druga część czuła coś zupełnie nowego do arystokraty. Czyżby zauroczenie? Miłość? Lubił się z nią droczyć. Zmienił się. Lecz nigdy na poważnie nie rozmawiali. Usiadła przy kominku.
Blond włosy chłopak wracał do pokoju wspólnego. Po rozmowie z Severusem, który uświadomił mu prawdę, że dokucza Granger tylko dlatego że jest nią oczarowany a nie dla zabawy. Postanowił poszukać gryfonki i zbliżyć się do niej bardziej. Domyślał się, że będzie w pokoju. Zawsze po ich małej "sprzeczce" idzie do pokoju i błądzi myślami w chmurach.
Zabini bardzo zaprzyjaźnił się z Hermioną już w 6 klasie. Do tej pory są przyjaciółmi większymi niż przyjaźń pomiędzy Hermioną a Ronem. Ron jako jedyny nie polubił Diabła, dlatego że zadawał się z Malfoyem. Harry chętnie rozmawiał z czarnowłosym o quidditchu, zaklęciach, dziewczynach.

Malfoy miał plan. I to nie byle jaki. Postanowił go zrealizować gdy dziewczyna wybaczy mu jego zachowanie bo tylko tak będzie mógł z nią normalnie rozmawiać. Tymczasem wszedł do pokoju wspólnego i podszedł do dziewczyny, siadając obok niej i przyglądał się jej twarzy z uśmiechem na ustach.
- Czego chcesz Malfoy? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - powiedziała zapatrzona w kominek.
- A ja mam.
- Nie drocz się ze mną.
- Niby dlaczego? - arogancki uśmieczek
- Bo... bo nie i koniec.
- Wybacz mi że tak przysuwałem się do ciebie. Bardzo lubię twój zapach i nie mogłem się powstrzymać
- Och i myślisz, że zwykłe WYBACZ coś pomoże? Mylisz się Malfoy.
- Nie musisz mi wybaczać. Tylko uwierz mi na słowo bo mi się podobasz. - powiedział cicho, że ledwie go dosłyszała i wyszedł bez słowa do sowiarni gdzie czekał na niego przyjaciel.

*****
 
Blaise czekał w napięciu na przyjaciela. Pojawił się po dobrej chwili.
- Siema stary.
- No cześć, długo czekasz?
- Nie, tylko jakieś 5 minut. Słuchaj co wymyśliłem. Wkręcimy w to oraz namówimy Sevcia do działania razem z McGonagall. Najpierw pójdziemy do opiekunki Gryfków i zapytamy ją czy pomoże ci zaprosić pewną dziewczynę, na pewno się zgodzi o ile powiesz że zakopałeś topór wojenny z Mioną i chcesz ją zaprosić na randkę ale nie przyjmuje twojej oferty. Później pójdziemy do Seva i też nam podpowie jak to wszystko rozegrać. - brunet nawijał jak najęty
- Wiesz co Diable, to całkiem dobry plan, o ile wypali. - powiedział pełen podziwu Draco
- Po części to plan Sevcia ale mniejsza o to. - machnął ręką i mówił dalej. - Jak dziewczyna będzie przy końcu misji, ty w pokoju życzeń urządzisz tą całą randkę. I masz się postarać, bo zabije gołymi rękami jak Mionce się nie spodoba.
- Dobra, to co do Mc-Cnotki czy Seva?
- Do Seva i z nim dopracujemy ten plan...

******
Dziewczyna w ciągu dalszym siedziała przed kominkiem. Czy usłyszała to co jej się wydawało? A może się przesłyszała. Jak na razie nie mogła się pozbyć tej myśli z głowy. A jeśli to prawda? Musi się jakoś dowiedzieć tego od niego. Ale jak? Przecież przeprosił ją za to zachowanie na eliksirach. Ale czy nie kłamał? Tego pewna nie była. Dowie się od niego wszystkiego nawet jeśli musiałaby się sfrajerować...

******
Po ustalonym dokładnie planie z Severusem, udali się do obecnej dyrektorki. Opowiedzieli jej o ustalonym planie i zaczeli działanie.
Ginny wraz z Hermioną w tym momencie kończyły obiad i już zamierzały wychodzić gdy koło brązowookiej pojawiła się sowa z wiadomością. 
McGonagall wysłała dziewczynie wiadomość w której napisała by zjawiła się u niej o godzinie 17:00.
Gdy dochodziła 16:45 wyszła z pokoju Gryffindor.
Zmierzała w stronę gabinetu. Po wejściu zastała uśmiechniętą dyrektorkę za biurkiem.

- Jestem Pani Profesor. 
- Siadaj moje dziecko. Dobiegły mnie słuchy że ty z Draconem przeszkadzaliście Severusowi w prowadzeniu lekcji. Opowiesz mi jak to było?
- Bo to wszystko wina Malfoya. Wszystko dlatego że droczył się ze mną i obczajał mnie wzrokiem.
- Yhm. Rozumiem. Severus był trochę zły na was, dlatego pójdziesz teraz do profesora Snape'a i przeprosisz go, że przeszkadzałaś na lekcji.
- Ale nie tylko ja...
- Pan Malfoy już przeprosił i ma to z głowy. Teraz kolej na ciebie. A teraz wybacz ale mam ważną sprawę do załatwienia.
- Dobrze, Do widzenia.
- Do widzenia.

W ponurym nastroju ruszyła w kierunku Lochów.

******
Blaise pomagał Draconowi w przygotowaniu romantycznej kolacji .

- Stary powiedz mi, jak to było z tą twoją nienawiścią do tej Gryfonki? - zapytał ciekawy Diabeł.
- Dokuczałem jej bo mi się nudziło.
- Tak, sranie w banie. A tak na serio?
- Cóż, prawdę mówiąc nie nienawidziłem jej. Uwielbiałem i nadal uwielbiam jej dogryzać.
- I? - dopytywał
- Tak naprawdę to..... zakochałem się w niej już w drugiej klasie. Bo ... Kochałem ją wtedy gdy jej nienawidziłem. To wszystko dlatego.
- Stary... tym wyznaniem mnie zaskoczyłeś.
- Miło słyszeć. - odpowiedział Smok
- Smoku pospieszmy się bo nasza księżniczka będzie tu za około pół godziny a my jesteśmy w połowie roboty...

******

Zapukała do gabinetu i usłyszała ponure zaproszenie.

-Dobry wieczór profesorze.
-Witam panno Granger. W jakiej sprawie pani przyszła? - zapytał obojętnie.
- Ja przyszłam przeprosić za zachowanie na pana lekcji gdy pan był zły profesorze.
- Rozumiem, pan Malfoy już otrzymał karę. Nad twoją karą jeszcze pomyśle i przyśle ci sowę z komunikatem gdzie odbędziesz szlaban. A teraz żegnam. - powiedział i fuknął by wyszła z jego gabinetu.
Po jej wyjściu minęło 10 minut i dziewczyna na pewno była już w swoim pokoju i oczekiwała sowy, wysłał ślizgonom patronusa żeby się przygotowali - ,,Granger zaraz otrzyma sowę. Przygotujcie się. Będzie za 10 minut." Po wysłaniu patronusa, wypuścił sowę za okno i usiadł z powrotem za biurkiem sprawdzając eseje klasy 3 ...

******
Dziewczyna leżała u siebie na łóżku i spoglądała w sufit. Zastanawiała się co Snape wymyślił za karę dla Malfoya i obawiała się swojej. Niby nic nie zrobiła ale nauczyciel tego dnia był trochę nerwowy i wlepiał szlabany wszystkim którzy tego dnia choćby się do niego zbliżyli. Nagle do okna zapukała sowa, wpuściła ją a ta wypuściła kopertę na biurko i od razu wyleciała.

Dziewczyna podeszła do biurka i otworzyła kopertę.:
Proszę się stawić na szlabanie za 10 minut.
Miejsce do którego się pani uda brzmi następująco:
,,Co oczy nie widzą,
niech serce ujrzy,
Uszy nie zawsze usłyszą,
a osoba ukochana na ciebie spojrzy." *
prof. Severus Snape

Nie rozumiała tej zagadki. Miała 10 minut na rozwiązanie jej i znalezienia miejsca szlabanu.
- To nie może być takie trudne. Oczy nie zobaczą to co myślimy w myślach, ale widzimy to jednocześnie w naszym sercu. A naszych myśli nie da się usłyszeć na głos. Czyli mam odbyć szlaban w Pokoju Życzeń. Nie rozumiem jedynie ostatniego wersu... - mówiła do siebie jak najęta.- ukochana osoba? Nie jestem z nikim, więc co za pomysł żeby wtrącić tą osobę w tej zagadce.

Dotarła pod Pokój Życzeń. ,,I jak ja mam tam wejść?" pomyślała gdy stanęła przed wielką ścianą. ,,Chyba już wiem, powtórzę słowa tej zagadki."
Wypowiedziała słowa, a przed nią pojawiły się drzwi. Popchnęła je lekko, a za nimi ukazał się wieki pokój. Była zaskoczona. Ona miała tu odbyć swój szlaban? Nie dowierzała własnym oczom...

Pokój w ciepłych barwach beżu i bordo. Na przeciwko drzwi był kominek, który ocieplał pomieszczenie swoim miejscem pod ścianą, nie był rozpalony lecz wytwarzał przyjemną atmosferę. Przed nim stała sofa i mały stolik. Z prawej strony nakryty był stół do kolacji a na nim znajdowały się zapalone świeczki i kwiaty. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Jak tak mają wyglądać jej szlabany to może je odbywać codziennie. Coś tu nie pasowało i szybko się domyśliła co. Z za rogu wyszedł przystojny blondyn.

- Witaj piękna. - odpowiedział. Był ubrany w niebieską koszulę, w której 3 guziki na górze zostawił odpięte i czarne spodnie.
- Ja... - nie umiała mu odpowiedzieć. Sam jego widok ją zaskoczył.
- Nie wiesz co odpowiedzieć? - czarujący uśmiech.
- Wiem tylko, jestem w wielkim szoku. To ty to zrobiłeś?
- Tak, chciałem cię zaprosić do restauracji lecz ktoś mi podpowiedział żeby zrobić ci niespodziankę.
- I chyba ci się ona udała.
- Zjedzmy coś. Przygotowałem specjalnie dla ciebie.

Odsunął jej krzesło jak na dżentelmena przystało. Usiadła za stołem i przyjrzała się. Na środku stała miska ze Spaghetti, a jako przystawka na talerzu pojawiły się sucharki z pastami o różnych smakach. ,Proste i szybkie do przygotowania. Podoba mi się to - pomyślała. Na stole ułożone były płatki róż i świeczki. Zaczęli rozmawiać.

- Bardzo przyjemny nastrój zrobiłeś. Jestem pełna podziwu.
- Starałem się by było romantycznie.
- Od kiedy ty taki romantyczny jesteś? Jeszcze dzisiaj rano na mnie wrzeszczałeś przed Eliksirami.
- Wiesz... mam swoje powody Granger.
- Czyli jakie?
- Od razu wszystko chciałabyś wiedzieć. - zaśmiał się - Nie tak szybko skarbie.
- Nie jestem Twoim skarbem - ,ale chciała bym być pomyślała. Draco w tym samym czasie powiedział w myślach Jeszcze...

Blond włosy nałożył na talerz Hermiony spaghetti, a później sobie. Podczas tego nie rozmawiali. Minął czas posiłku więc nie zamierzał nie odezwać się do niej przez resztę czasu.
Włączył różdżką  muzykę w tle i zapytał wystawiając do niej dłoń:

- Zechciałabyś ze mną zatańczyć?
- Jasne. -  co mi zależy pomyślała i podała mu dłoń.

Zaczęła płynąć spokojna ale bardzo romantyczna melodia, a młodzi zaczęli ruszać się w jej rytmie:

Choć, nie masz oczu Bardziej błękitnych, Niż tamta miała **
Tamta, co kiedyś Dla żartu niebo, W strzępy porwała.

Choć, nie masz oczu Chmurnych jak burza, Pod koniec lata
Ty - każdym latem I każdą burzą, Mojego świata.
 

Pytam się gwiazdy, Co drogę wskazać Błądzącym miała,
Czemu ze wszystkich, Pragnień na świecie, To Ty - mnie wybrałaś/łeś.
Gwiazda co w rzece, Wciąż się przegląda, Też tego nie wie,
Czemu ze wszystkich, Pragnień na świecie, Wybrałem/łam ciebie.
Czemu ze wszystkich, Pragnień na świecie,Wybrałem/łam ciebie.


Połóż mnie na swym ramieniu, Połóż jak Pieczęć na sercu
Poczuj smak mego pragnienia, Jak pieczęć Proszę połóż...

Połóż mnie na swym ramieniu, Połóż jak Pieczęć na sercu
Poczuj smak mego pragnienia Jak pieczęć, Proszę połóż mnie.


Nie zauważyli nawet w jakie pozycji się znaleźli. On obejmował ją by mu nie uciekła, a ona stała wtulona w niego i wsłuchała się w piosenkę.
Nagle Draco zaczął śpiewać patrząc w jej piękne oczy. Po jakimś czasie i ona zaczęła śpiewać razem z nim.

Choć, nie masz dłoni, Która policzek, Jak ogień pali,
Dłoni chłopaka, Po którym został, W komodzie szalik.
 

Choć, nie masz dłoni, Jak ta, co w serce, Klawiszem stuka
To twojej dłoni, Przecież dłoń moja, Od zawsze szuka.


Pytam się gwiazdy, Co drogę wskazać Błądzącym miała,
Czemu ze wszystkich, Pragnień na świecie, To Ty - mnie wybrałaś/łeś.
Gwiazda co w rzece, Wciąż się przegląda, Też tego nie wie,
Czemu ze wszystkich, Pragnień na świecie, Wybrałem/łam ciebie.
Czemu ze wszystkich, Pragnień na świecie,Wybrałem/łam ciebie.


Połóż mnie na swym ramieniu, Połóż jak Pieczęć na sercu
Poczuj smak mego pragnienia, Jak pieczęć Proszę połóż...
 
Połóż mnie na swym ramieniu, Połóż jak Pieczęć na sercu
Poczuj smak mego pragnienia Jak pieczęć, Proszę połóż mnie.


Piosenka dobiegła końca. Oni nadal stali wtuleni w siebie i patrzyli sobie głęboko w oczy. Jednak ktoś musiał zrobić pierwszy krok. Draco delikatnie odsunął się od dziewczyny i zaproponował coś zimnego do wypicia na kanapie.
Już po chwili pili Ognistą Whisky.
-  Co chciałabyś robić po szkole?
- Myślę, że pójdę na studia medyczne i do św. Munga na pediatrię, będę pomagać chorym dzieciom. A ty, co chcesz robić?
- Założę firmę z Blaisem.
- Jaką? Pogrzebową? Będziecie chować trupy? - zaśmiała się dziewczyna a chłopak jej zawtórował.
- Bardzo śmieszne, Hermiono. - dziewczyna otworzyła szerzej oczy.
- Co ci?
- Powiedziałeś do mnie Hermiono.
- Czy to aż takie dziwne? Mam na ciebie mówić inaczej? Może ... Kocico, albo Skarbeńku, lub Cukiereczku.
- Nie przesadzaj Dr... Malfoy
- Słyszałem Draco.
- Chyba w umyśle.
- Chyba nie, tylko z twoich ust...

Nastała niezręczna cisza więc Hermiona w końcu zapytała.

- Dlaczego jak miałam pójść na szlaban trafiłam do pokoju życzeń i ty tu byłeś?
- Ja razem ze Sevem to wymyśliłem. Chciałem ci wynagrodzić tą sytuacje z dzisiejszego poranka i z tobą porozmawiać. - odpowiedział.
- Aż tak ci na tym zależy?
- Bardzo.
- Co się stało z tamtym Malfoyem?
- Zmienił się na lepsze.
- I w ogóle nie przejmujesz się tym, że straciłeś swój cenny czas na szlamę?
- Nie mów tak o sobie. Już nie wierze w te brednie wpajane mi przez lata. Myślę że jesteś bardzo ładną i mądrą Gryfonką.

Rozmowa ciągnęła się długo, a alkohol wypełniał ich organizm. Stali się bardziej śmiali i odważni do zadawania pytań. Nie wiedząc kiedy siedzieli wtuleni i rozmawiali jak starzy dobrzy przyjaciele.

- Draco...
- Tak?
- Nie chce żebyś czuł się urażony ale gnębi mnie jedno pytanie.
- Pytaj zatem królewno.
- Dlaczego mnie nienawidziłeś już od drugiego roku? - zapytała, a on odsunął ją trochę i spojrzał w jej błyszczące oczy.
- Ponieważ.... nie to, że cię nie lubiłem czy coś. Zazdrościłem ci wszystkiego co miałaś, a ja nie miałem w tym czasie nic. Dlatego, żeby poprawić sobie humor dokuczałem ci. Wtedy też spodobałaś mi się i byłem tobą zauroczony. W pewnym czasie zaczęła się akcja z bazyliszkiem, osoby były spetryfikowanie, a pośród nich leżałaś ty. Czasami przychodziłem do ciebie jak nie było Pottera przy tobie i trzymałem cię za rękę patrząc w twoje nieruchome oczy.
Zaczęliśmy dorastać, a ja nadal w głębi duszy myślałem o tobie. Nie nienawidziłem cię. Tak Naprawdę zakochałem się w tobie. Kochałem cię gdy cię nienawidziłem... I nadal Kocham Hermiono...

Nie wiedziała co ma powiedzieć więc powiedziała to co czuła w sercu.

- Przyznaje, że jestem zaskoczona twoją wypowiedzią. Tak naprawdę, to ja też byłam tobą zauroczona. Blond-włosy Ślizgon podobał się każdej dziewczynie...  i mi również. Ja czasami też o tobie myślałam. Nie byłam pewna czy to zauroczenie to jednak zakochanie i na odwtót. Nie pokazywałam tego po sobie. Ale teraz wiem że to było zakochanie i ... ja.. też cię Kocham Draco...

To było jak sen. Przysunął się do niej, złamał za dłonie i uśmiechnął się najpiękniej jak tylko potrafił. W jej oczach dostrzegł miłość, zaś ona w jego dostrzegła niepewność, jakby się wachał czy ją pocałować czy nie. W końcu sama przybliżyła się do niego trochę bliżej dając mu znak żeby nie czekał i to zrobił.
Nie widząc sprzeciwu z jej strony jedną ręka pogładził jej policzek, a drugą przyciągną ją do siebie tak, że nie było przestrzeni między nimi. Przysunął swoje usta do jej i delikatnie musnął je. Smakowały pysznie, więc musnął je drugi raz tylko tym razem śmielej i czulej. Odpowiedziała mu tym samym i zarzuciła swoje ręce na jego barki, a on swoje na jej talie. Byli siebie spragnieni. Nigdy nie czuli takich motylków w brzuchu jak teraz. Ich niewinny pocałunek przerodził się w dziki i bardzo namiętny. Nie chcieli się od siebie odrywać lecz zabrakło im oddechu.

Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Jej usta lekko rozchylone pragnęły i zachęcały do dalszych pieszczot, policzki stawały się lekko zaróżowione, a oddech nierówny. Jego włosy w artystycznym nieładzie chciały być mierzwione przez tą Gryffonkę.

- Nie wiedziałem, że mi na to pozwolisz.
- Nie wiedziałam, że tak cudownie całujesz.
- Polecam się na przyszłość księżniczko
- Miło słyszeć
- To teraz mam do ciebie ważne pytanie.
- Jakie?
- Zostaniesz moją królową? - zapytał
- Tak! Zostanę mój królu! - odpowiedziała i rzuciła mu się na szyję. On przytulił ją mocno do siebie i na ucho powiedział jej:
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

Teraz już się nie liczył cały świat za drzwiami gdy byli blisko siebie. Ich usta ponownie złączyły się w czułym pocałunku, który przerodził się w namiętny.

*****
- Sev, daj im trochę prywatności podglądaczu. - powiedział z rozbawieniem Blaise patrząc jak jego opiekun (domu) zagląda przez dziurkę od klucza sprawdzając czy się nie pozabijali.
- Ja nie podglądam. Ja sprawdzam czy wszystko u nich w porządku.
- Jasne, a ja jestem wróżka chrzestna i spełniam życzenia młodych 11-latek. - zaśmiał się.
- To nie było zabawne, ale sam spójrz. Nasz plan wypalił i Granger naprawdę kocha Dracona, a on ją. - powiedział i odsunął się by dać zobaczyć Diabłowi.
- Masz racje Sev. Oni się kochają. A kto kocha mnie? - powiedział i zrobił podkówkę.
- Na pewno nie ja. A teraz nie każ mi dłużej czekać i wracamy do swoich pokoi, bo coś mi się zdaje, że w tę noc nie będzie twojego współlokatora w dormitorium. - powiedział z uśmiechem na ustach i poszedł w swoją stronę zamiatając szatami podłogę. Blaise jeszcze raz spojrzał na drzwi i z uśmiechem na ustach odszedł do swojego i Dracona dormitorium.

*****
* - krótki wierszyk mojej wariacji :3
** - piosenka: Piotr Rubik - Psalm dla Ciebie