Może to zabrzmi dziwnie ale: nie uwierzycie w to, co tu zobaczycie, nie wczytując się w szczegóły tej jakże pokręconej opowieści :D
Mam na dzieje, że ta miniaturka również przypadnie wam do gustu jak poprzednia ;)
Zapraszam zatem do czytania!
Pozdrawiam Serdecznie
Aniołek ;*
******
Piękny słoneczny dzień zaczął się w Wielkiej Brytanii. Pewien blondyn jeszcze smacznie spał zawinięty w kołderkę. W pewnym momencie ktoś wpadł do pokoju i zaczął się wydzierać:
- DRACONIE! JUŻ DAWNO POWINIENEŚ BYĆ W PRACY! CO TY TU JESZCZE ROBISZ! NATYCHMIAST WSTAWAJ! - powiedziała wściekła Narcyza Malfoy i opuściła sypialnie chłopaka.
- Cudownie, najlepiej to się wydzierać - warknął - niby zaspałem do pracy a jest 7:50, a poza tym mogę przychodzić na którą godzinę chcę. - nie zorientował się gdy zaczął rozmawiać sam ze sobą. - Dobra co by tu dzisiaj założyć? O to będzie odpowiednie.
Z szafy wyjął czarne spodnie i marynarkę a do tego ciemno niebieską koszulę. Szybko się ubrał, przeczesał włosy pozostawiając je w nieładzie i ruszył na dół do kominka by użyć sieci fiuu. Przemierzał powoli ministerstwo, nie spiesząc się do windy i do swojego biura. Wszedł, przyglądnął się pracownicy i powiedział uprzejmie:
- Dzień Dobry Alice.
- Cześć Draco, jak tam weekend? Wyspałeś się dobrze? Dziś będziemy mieć masę papierkowej roboty.
- Słucham? Jakim prawem pytasz czy dobrze spędziłem weekend?
- Oho, widzę że masz dziś zły dzień kolego. Zaraz otrzymasz dokumenty które będziesz musiał sprawdzić, podbić, a następnie zanieść do gabinetu. Chcesz kawy?
- Tak, zanieś ją tam gdzie zawsze. - po czym ruszył w kierunku drzwi na końcu pomieszczenia.
- Ale przecież to gabinet ... - nie zwrócił uwagi na dziewczynę, naciskając klamkę - ...pani Prezes. Może uderzył się w głowę samego rana i wszystko mu się pomieszało. - powiedziała sama do siebie.
Wszedł do gabinetu nie czytając tabliczki na gabinecie, bo po co, skoro codziennie przekraczał próg tego pomieszczenia..
- ... odbędzie spotkanie reprezentantów za tydz ... - usłyszał tylko jak wchodził, zanim ktoś przerwał.
- Granger co ty robisz w moim gabinecie?
- Słucham? Czy coś się stało z twoją głową, że zapomniałeś o swojej funkcji sekretarza?
- O czym ty do cholery gadasz Granger? - zdenerwował się - to ty jesteś moją sekretarką, która przynosi mi kawę i wypełnia za mnie dokumenty.
- Draco, nie przypominam sobie by moja dziewczyna, wykonywała za ciebie te wszystkie zadania, które przydzieliła tobie - odezwał się milczący Blaise
- Dziewczyna? Jeszcze wczoraj byłaś ze mną i mówiłaś mi, że mnie kochasz.
- Malfoy, z Blaisem jestem od roku w związku i wczoraj razem wyszliśmy na kolacje rocznicową. Jeżeli źle się czujesz, mogłeś nie przychodzić do pracy. Zadzwonił byś na spokojnie, powiedział że jesteś chory i nie przyjdziesz. Później byś to odrobił w wolny dzień - powiedziała spokojnie, spoglądając z niepokojem na swojego pracownika
- Powiedzcie mi, że to tylko głupi żart. - powiedział błagalnie.
- Malfoy jesteś w pracy, a właściwie to spóźniłeś się do niej godzinę. - spojrzała na zegarek - Nikt nie żartuje, a ty upadłeś na głowę. Lepiej wracaj do pracy, mamy masę dokumentów prawnych do przejrzenia, a przy okazji, przynieś mi kawę. Możesz już iść
- To się nie dzieje naprawdę - powiedział gdy wyszedł z gabinetu.
- Próbowałam cię zatrzymać byś tam nie szedł. Oczywiści byłeś tak uparty i zapatrzony, że tego nie zauważyłeś. Na biurku masz dokumenty i kawę. Jak wszystko posprawdzasz, zanieś do gabinetu pani Prezes.
Nie pozostało mu nic innego jak papierkowa robota. Zastanawiał się jak to się stało. Jeszcze w piątek miał wspaniałą posadę Prezesa, piękną i kochającą dziewczynę jako sekretarkę i mógł iść o dowolnej godzinie do pracy nie przejmując się niczym. Pomyślał, że przyjaciel specjalnie robi sobie z niego żarty, a dziewczyna specjalnie wpuszcza go w maliny. Podszedł do tabliczki na drzwiach by upewnić się, że to on jest na tym stanowisku. Jakie było jego zdziwienie gdy przeczytał nie swoje nazwisko. Wziął filiżankę z kawą, wszedł do gabinetu i szybko go opuścił. Usiadł przy biurku, przejechał dłonią po twarzy i sprawdził czy ma temperaturę. Ale nic mu nie dolegało.
- A więc to prawda - odparł z żalem - Merlinie, ojciec by mnie zabił gdyby dowiedział się, że pracuje jako sekretarz, a nie prezes. - szeptał
- Draco czy coś się stało? - zapytała zmartwiona koleżanka z pracy.
- Nie, tylko życie spłatało mi figla - powiedział z grymasem na twarzy. - od kiedy ja jestem na tym stanowisku Alice?
- Od roku.
- A od kiedy Granger jest prezesem?
- Po pierwsze: Pani Prezes, a po drugie: będzie gdzieś tak ze dwa lata. Na przyszłość zwracaj się do niej per Pani Prezes, inaczej szybko stracisz w jej oczach jako pracownik i po prostu cię zwolni.
- Czyli Granger zmieniła nastawienie do pracowników, moja krew - pomyślał po czym pacnął się otwartą dłonią w czoło - Jednak nie moja, tylko Blaisa. Ale postępuje dokładnie tak samo jak ja.
- Pan Zabini natomiast jest wice-Prezesem.
- Rozumiem, a do której ja pracuję?
- Tak jak wszyscy, do 17.. - ten dzień mógłby zaliczyć do jednego z najgorszych w swoim życiu.
Zbliżała się godzina 14:00, czas w pracy dłużył mu się nie miłosiernie. Z gabinetu wyszła pani Prezes w celu zaparzenia sobie herbaty.
- Jak idzie praca? - zapytała pracowników
- Dobrze, dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem Alice
- Malfoy?
- A nie widać?
- Widzę, że pan Malfoy nie w sosie. Coś pana gryzie? - zapytała szczerząc się.
- A żeby pani wiedziała! Od rana spotykają mnie same niespodzianki, może jeszcze chce mi pani oświadczyć, że wychodzi za mąż i będzie miała dziecko?!
- Tak Malfoy, wychodzę za mąż, a co do dziecka to nie twoja sprawa. - W tym momencie zadzwonił telefon na biurku blondyna. Zbaraniał jak usłyszał swój dzwonek, który śpiewał Zabini:
Praca u Granger, jak cudownie to brzmi.
Praca u Granger, to nie byle bzik!
Już się nie martw, aż do końca twej pracy!
Naucz się tych dwóch przeklętych słów, Praca u Granger!
- Odbierzesz ten cholerny telefon czy ma tak dzwonić?!
- Słucham?! - gwałtownie podniósł słuchawkę. - Malfoy przy telefonie.
- Jesteś jeszcze w pracy?
- A kto mówi?
- Jak to kto?! Twoja dziewczyna!
- To ja mam dziewczynę?
- Tak baranie, masz. Przywiozę ci zaraz obiad.
- Niech ci będzie. - odpowiedział i odłożył słuchawkę z hukiem.
- O Harrietta przyjdzie. Cudownie, przyślij ją do mnie na małe pogaduszki. - powiedziała Hermiona i zniknęła
Wszystko ładnie, pięknie, ale kim do jasnej cholery jest Harrietta?! - pomyślał. - Nikogo takiego nie znam, a przynajmniej nie poznałem. Zobaczymy co to za dziewczyna która nazwała mnie baranem i to nie zodiakalnym.
Ktoś zapukał do drzwi frontowych, po chwili uchyliły się ukazując przybyłą osobę. Nawet nie podniósł wzroku znad przeglądanych papierów. Dopiero gdy ktoś się odezwał spojrzał w kierunku drzwi.
- Cześć blondasku - dziwny ni to kobiecy ni to męski głos - pomyślał. Wpatrywał się w swoją
„dziewczynę” analizując szczegóły - przyniosłam ci obiadek kociaku.
Stwierdził fakty:
Stwierdził fakty:
1) postać ta była wysoka, ubrana w legginsy i różową bluzę oraz adidasy tego samego koloru
2) postać miała czarne włosy sięgające ucha
3) jej oczy były zielone, na nosie miała czarne okrągłe okulary
4) jej imię było dosyć dziwne, nie spotykane.
2) postać miała czarne włosy sięgające ucha
3) jej oczy były zielone, na nosie miała czarne okrągłe okulary
4) jej imię było dosyć dziwne, nie spotykane.
5) nie wiedział jak owa osoba ma na nazwisko - postanowił zapytać, prosząc Merlina o opiekę po śmierci.
- Jak masz na nazwisko? - zapytał cicho bojąc się odpowiedzi
- No jak to nie pamiętasz? Potter. Harrietta Potter.
Jego psychika legła w gruzach. Tak samo jak resztę życia.
- O ja pier....- nie zdążył dokończyć sformułowania i runął na podłogę jak długi. Panie i panowie największy arystokrata, Zemdlał.
- No jak to nie pamiętasz? Potter. Harrietta Potter.
Jego psychika legła w gruzach. Tak samo jak resztę życia.
- O ja pier....- nie zdążył dokończyć sformułowania i runął na podłogę jak długi. Panie i panowie największy arystokrata, Zemdlał.
******
Obudził się gwałtownie rozglądając po pokoju. Ściany były koloru brzoskwiniowego, meble koloru brązowego nie przypominały czarnego biurka. Spojrzał na lewo. Wpatrywały się w niego wielkie czekoladowe oczy w których dostrzegł troskę, zaniepokojenie i miłość.
- Granger to ty? - zapytał, myślał że mu się to przywidziało.
- Tak, Draco to ja. Co się stało? Rzucałeś się po całej pościeli i kląłeś pod nosem.. - zmartwiła się.
- Kocham Cię - powiedział i zatopił się w ustach Hermiony - Kocham...Kocham... - powtarzał co chwilę odrywając się od niej.
- Kocham Cię - powiedział i zatopił się w ustach Hermiony - Kocham...Kocham... - powtarzał co chwilę odrywając się od niej.
- Powiesz mi co się stało?
- Chyba miałem koszmar. Moment... powiedz, że nie jesteś w związku z Zabinim.
- Chyba miałem koszmar. Moment... powiedz, że nie jesteś w związku z Zabinim.
- Uderzyłeś się wczoraj o framugę czy jak? Skąd ci to przyszło do głowy? Jestem twoją żona od roku. - czyli to był tylko koszmar.
- Dzięki ci Merlinie. - odpowiedział.
- To opowiesz mi? - zaczął opowiadać. Hermiona w pewnym momencie nie mogła powstrzymać wybuchu śmiechu. Gdy skończył spojrzał na nią z wyrzutem.
- To opowiesz mi? - zaczął opowiadać. Hermiona w pewnym momencie nie mogła powstrzymać wybuchu śmiechu. Gdy skończył spojrzał na nią z wyrzutem.
- Bawi cię to?
- Tak, szczególnie ten fragment z Harrym czy może powinnam powiedzieć Harriettą. - znowu wybuchła śmiechem.
- Potter który zmienił płeć i woli chłopców to moje najgorsze wyobrażenie. - stwierdził ze strachem - tylko dlaczego to imię?
- Zawsze używałam tego imienia gdy go denerwowałam. Może po prostu zapadło ci w pamięć.
- Możliwe, ale nie chcę mieć z nim już żadnych koszmarów ze mną w roli głównej..
- Możliwe, ale nie chcę mieć z nim już żadnych koszmarów ze mną w roli głównej..
- Mówiłeś, że zamiast sekretarką w twoim biurze byłam prezesem?
- Tak.
- W takim razie panie sekretarzu, rozkazuję panu zostać przy mnie, co najmniej do godziny 10:00. - spojrzał na zegarek: 8:00 rano w niedzielę.
- Tak jest Pani Prezes. - powiedział i przyciągnął ją bliżej siebie by sięgnąć jej ust.
KONIEC
******
Ps. Wiem, że tym razem miniaturka jest króciutka. Niestety czas mam ograniczony i nie zawsze mogę coś napisać. Więc na szybko wyskrobałam wam taki rozdzialik.
Buziaki ;**
PS. Od Ew - nie wiem co Aniołek ćpał, ale ja jej tego nie dawałam ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz