Muzyka

4 czerwca 2017

Zanim...


Witajcie Kochani :)

Miniaturka troszeczkę krótka, ze względu na brak pomysłu i weny w ostatniej 3-miesięcznej albo troszku dłuższej przerwie.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Mogę wam zdradzić, że inspirowałam się tytułem cudownego filmu jak i cudownej książki

„Zanim się pojawiłeś”
Ps. Chciałabym wam również podziękować za ponad 5800 wyświetleń :) Jesteście wspaniali ;)
Dzięki wam nadal jestem gotowa napisać coś co poruszy wasze serca :)

Nie przedłużając,
Zapraszam na miniaturkę
Wasz Aniołek ;*


******
  Zanim dowiedziałam się, że jestem czarownicą, moje życie było niczym 4 pory roku. Chodziłam do mugolskiej szkoły podstawowej, miałam mugolskich przyjaciół. Każdy dzień poświęcałam tylko im. Z każdą nadchodzącą porą roku szalałam na dworze. Zimą, razem z przyjaciółmi lepiliśmy bałwana, z rodzicami jeździłam na lodowisko. Wiosną, jeździliśmy na rowerach po całej okolicy. Gdy przyszło lato, razem z moją paczką urządzaliśmy wspólne pikniki. Z rodzicami jeździłam na wakacje nad morze, czy też nad jezioro. Przyszła jesień, a wraz z nią kolorowe liście na drzewach. Zawsze zbierałam je i układałam w bukiet, uwielbiałam patrzeć na uśmiech mojej mamy gdy wręczałam jej prowizoryczny bukiet. Lecz pewnego dnia, moje życie obróciło się o 180 stopni.

  Zanim poznałam nowych przyjaciół, zostawiłam całe dotychczasowe życie za sobą. Byłam zachwycona magią. Nadal nie wierzyłam, że  przytrafiło się to właśnie mi. Postawiłam sobie jeden cel: będę najlepszą uczennicą w tej szkole. Mijał rok za rokiem i każdy był pełen przygód razem moimi nowymi przyjaciółmi. Harry Potter i Ronald Weasley, byli wprost cudowni. Na pierwszym roku razem spotkaliśmy trolla. Byłam przerażona ale wiedziałam, że dopóki oni byli blisko mnie jestem bezpieczna i nic mi się nie stanie.

  Zanim poznałam mojego wroga myślałam, że jestem taką samą czarownicą jak każda dziewczyna w tej szkole. Jednak Draco Malfoy uświadomił mi jedną rzecz, że jestem tylko Szlamą i nie pasuję do tego świata. Nie pamiętam, ile nocy przepłakałam. Słyszałam to wyzwisko na każdym zakręcie, na każdym korytarzu. Za każdym razem bolało coraz mocniej. Dla niego nie liczyło się to, co każdy ma w sercu, że posiada takie coś jak uczucia. Jego oczy biły bezgranicznym chłodem, serce było skute lodem. Uważał się za lepszego od innych, wyrażała to również jego postawa i wyraz twarzy. Miał swoją prywatną obstawę: Blaisa Zabiniego i Teodora Notta. Zwykle był zwany przez moich przyjaciół: Fretką

  Zanim ukończyłam moją kochaną szkołę, na siódmym roku zostałam prefektem naczelnym. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby drugim prefektem nie był mój wróg. Przydzielili nam wspólne dormitorium, ze wspólną łazienką i dwoma osobnymi pokojami na 5 piętrze. Malfoya widywałam trzy razy częściej, niż to jest możliwe. Do którego miejsca bym nie poszła, on zawsze się tam pojawiał. Gdy chciałam pouczyć się w salonie, on siedział dumny na kanapie przed kominkiem i sączył drinka. Na posiłkach czułam na sobie jego wzrok, który wyrażał pogardę wymierzoną w moją stronę. Miałam go dość, a to był początek mojego ostatniego roku w Hogwarcie.

  Zanim zakończyłam moją edukację, czekały na mnie nie tylko egzaminy ale i plany na przyszłość. Moi przyjaciele wspierali mnie na każdym kroku. Rok szkolny okazał się bardzo pracowity. Każdą wolną chwilę poświęcałam na powtórkę do OWUTEMÓW. Ślizgon, z którym dzieliłam dormitorium zmienił do mnie nastawienie. Bardzo mnie to zdziwiło. Jednego dnia słyszałam obraźliwe przezwisko, a już następnego dnia nie powiedział ani słowa. Sprzeczał się ze mną każdego dnia ale już ani razu nie wyzwał mnie od szlam. Po jakimś czasie spostrzegłam, że moje zachowanie wobec Malfoya zmieniło się. Wszystko przez dyskotekę maskową na cześć wiosny. Impreza była wyłącznie dla dwóch ostatnich roczników. Każda z pań założyła piękną długą suknię z maską, panowie natomiast do maski założyli garnitury i koszule.  Alkohol lał się strumieniami, każdy oddał się chwili zapomnienia o świecie teraźniejszym. Gdy wychodziłam z Wielkiej Sali do mojego dormitorium, na korytarzu spostrzegłam pewną osobę. Poznałam go od razu, jego platynowe włosy oświetlał księżyc padający przez okna, a z pod maski widniały stalowo-niebieskie oczy. Wokoło było czuć woń alkoholu zmieszanego z perfumami. Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa ani zrobić ani jednego kroku gdy owa osoba zbliżyła się niebezpiecznie do mnie. Był tak pijany, że nie wiedział z kim ma tak naprawdę do czynienia. W jednej chwili nie wiedziałam jak się oddycha. Zaczęłam powoli się cofać, aż natrafiłam na ścianę. Czas się zatrzymał, a mój tajemniczy  towarzysz z uśmiechem na ustach nachylił się nade mną, i zaczął szeptać niezrozumiale.

  Zanim mnie pocałowałeś, myślałam że robisz sobie tylko żarty, żeby mnie nastraszyć. Po tym co zrobiłeś, nie byłam w stanie zapanować nad moim ciałem. W chwili gdy chciałam oddać pocałunek, ktoś Ciebie zawołał z końca korytarza. Nie spiesznie odwróciłeś się w tamtą stronę. To dało mi czas na zebranie się do kupy i wycofanie w inny korytarz tak byś mnie nie widział. Uciekłam. Uciekłam byś nie poznał mojej tożsamości. Wtedy byłbyś zniesmaczony. Może ja cie poznałam ale jestem pewna że ty tych faktów nie skojarzyłeś. Moje włosy nie opadały kaskadą na plecy. Były wyprostowane, z lewej strony kosmyk włosów był zapleciony w warkocza i przypięty do innych włosów po drugiej stronie tworząc opaskę. Dodatkowo na włosach miałam przyczepioną ozdobę, która zasłaniają połowę moich kasztanowych włosów. Oczy przysłonięte były delikatną koronką wewnątrz maski. Dzięki temu nie dostrzegłeś ich koloru. Może nie wyglądałam jak ja, ale byłam z tego zadowolona. Na zabawie nie kręciłam się wśród przyjaciół by nikt niepostrzeżony nie znał mojej tożsamości, nawet moi przyjaciele. Nawet oni nie wiedzieli, że byłam wśród nich. Wszyscy moi znajomi wiedzieli, że siedzę w swoim dormitorium i się uczę, by tylko nie iść na zabawę. I tak miało pozostać. Wróciłeś do pokoju wspólnego, gdy ja powoli zasypiałam. Rano nie zaszczyciłeś mnie spojrzeniem ani denerwującą gatką. Miałeś potężnego kaca. A z tego wynikało tylko to, że nie pamiętałeś pocałunku z dziewczyną w masce. Ja również starałam się o tym zapomnieć i skupić na egzaminach. Jednak z dnia na dzień wiedziałam, że nie pozbędę się tego wspomnienia.

Zanim zakończyłam moją edukację, w najlepszej szkole do jakiej uczęszczałam, płakałam jak bóbr z myślą, że już nigdy nie będę do niej uczęszczać. Na dzień przed odjazdem spakowałam wszystkie swoje rzeczy do kufra. Z dormitorium wychodziłam tylko na posiłki. Wieczorem, gdy miałam spędzić swoją ostatnią noc, zagłębiłam się na nowo w swoich wspomnieniach z minionego roku. Zagościł w nich również ten mały incydent z pewnym blondynem. Mimowolnie się uśmiechnęłam, to uczucie było cudowne lecz czy ktoś twojego pokroju pocałował by i pokochał z własnej woli Szlamę? Odstawiłam te myśli na bok. Ten rok był najlepszy, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Z tą myślą udałam się do krainy Morfeusza. Nazajutrz po naszym ostatnim śniadaniu w tej szkole udaliśmy się w stronę czekającego na nas pociągu. Będąc na śniadaniu czułam na sobie czyjś wzrok lecz go nie dostrzegłam, teraz czułam jak ktoś intensywnie mi się przypatruje. Szukałam pośród tłumu. Widziałam rozmawiających uczniów, moich roześmianych przyjaciół i pewnego Ślizgona który stał oparty o drzewo i czekał na swoich przyjaciół. Jednak najbardziej co mnie zdziwiło to jego wzrok skierowany na mnie. Przeszywał każdy najmniejszy kawałek mojego ciała. W pewnym momencie uśmiechnąłeś się do mnie, na ułamek sekundy i zniknąłeś w tłumie podążając do pociągu.

Zanim dotarłam do Londynu na stację King’s Cross, usiadłam w przedziale razem z moimi przyjaciółmi. Każdy z nas był pogrążony w własnych myślach, wspomnieniach. Wpatrywałam się w znikający za oknem krajobraz. Nadal myślałam o twoim zachowaniu, to było dla mnie dziwne, gdyż pierwszy raz obdarowałeś mnie szczerym i pełnym radości uśmiechem. Nie był fałszywy, wredny. Nie. Był prawdziwy, jakby pochodził wprost z twojego serca. Postanowiłam przejść się ostatni raz po pociągu. Zatrzymałam się w połowie mojej przechadzki i stanęłam przy oknie. Pomyślałam, że oglądałam te widoki przez 7 lat i będę za nimi tęsknić. Nie dostrzegłam, że ktoś przeszedł koło mnie. Dopiero gdy dotarł do mnie zapach znajomych perfum poczułam, że nie jestem sama. Przymknęłam oczy wdychając przyjemną woń, a koło ucha rozległ się zmysłowy i bardzo seksowny szept:
- Może nie jest to nasze ostatnie spotkanie, lecz musisz wiedzieć, że wyglądałaś bardzo pięknie w tej sukni* na balu. Myślałaś, że nikt Cię nie pozna, lecz ja wiedziałem kim jest piękna nieznajoma, która wygląda naprawdę seksownie. Do zobaczenia piękna. 
Nim połączyłam fakty, za zakrętem dostrzegłam znikającą postać pewnego przystojnego blondyna.


Zanim podjęłam pracę, zastanawiałam się czy ułożę sobie życie tak jak moi przyjaciele. Dostałam pracę w Mungu na oddziale dziecięcym, po miesiącu również pomagałam na oddziale z nagłymi przypadkami. Bardzo kochałam pomagać dzieciom, rozmawiać z nimi podczas badania by odwrócić ich uwagę od nie przyjemnych badań. Pewnego razu spacerując na dyżurze po szpitalu natknęłam się w poczekalni na mężczyznę z rozciętym łukiem brwiowym z którego nadal sączyła się krew, rozciętą wargą i złamaną ręką. Ów mężczyzna domagał się uwagi od strony personelu lecz ci go zbywali twierdząc, że teraz mają ważniejszy przypadek medyczny. Serce mnie zabolało widząc jak mężczyzna siada zrezygnowany na fotelu i czeka kolejną godzinę na pomoc medyczną. Gdybym nie była Gryfonką nie podeszłabym do poszkodowanej osoby. Podeszłam do niego i zamarłam. Jego włosy były koloru blond, szaro-niebieskie oczy ciskały piorunami w stronę personelu, ironiczny uśmiech gościł na jego twarzy. Mając nadzieję, że mnie nie rozpozna zapytałam czy mu pomóc. Uśmiechnął się promiennie i przyjął pomoc. Znów czułam na sobie jego wzrok gdy leczyłam jego skroń. Po opatrzeniu wszystkich dolegliwości powiedział coś co mnie bardzo zaskoczyło:
- Czy umówiłaby się Pani ze mną Dr. Granger?
Uśmiechnęłam się i przyjęłam jego propozycję. Tak jak myślałam, na jednej randce się nie skończyło.

Zanim skończę 25 lat nie spodziewałam się, że będę miała cudownego przystojnego i kochającego męża, małego i uroczego 3-letniego chłopca z blond włoskami i niebieskimi oczkami jak jego tatuś oraz że będę nosiła pod sercem moją kochaną córeczkę, która za 2 miesiące będzie mogła ujrzeć piękno tego świata. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że moim mężem będzie sam zimny Draco Malfoy, wyśmiałabym go. Teraz wiem, że ten kawałek lodu kocha mnie nad życie, że przy nim czuję się bezpieczna, że nigdy nie opuści mnie gdy będę w potrzebie. Jest moim Aniołem Stróżem. Wie co mnie cieszy, a co mnie smuci, zrobi wszystko bym była szczęśliwa. A prawda jest taka, że najszczęśliwsza jestem wtedy gdy On jest obok mnie i czule tuli do swojej piersi, a między nami są nasze dzieci, które kochamy nad życie.

Mogę powiedzieć, że Zanim się pojawiłeś moje życie było puste i pozbawione kolorów. Teraz wiem, że dzięki Tobie jest takie jakie pragnęłam całe życie.


KONIEC

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

* tak sobie wyobraziłam sukienkę na balu :)

Znalezione obrazy dla zapytania suknie balowe