Muzyka

26 sierpnia 2017

Mały szpieg

Witajcie Kochani!
Postanowiłam napisać kontynuację poprzedniej miniaturki "Zanim.."
Jest ona z nią połączona i może się odrobinkę różnić, ale wszystko pisane jest pod nią.
Jest napisana w tak by wyglądała jak wpis z pamiętnika, którą czyta mały szpieg. A kto nim jest? Tego dowiecie się czytając tą miniaturkę. ;3
Myślę, że ta kolejna część również wam się spodoba :)
Postanowiłam ją zakończyć tak jak jest. Według mnie jest idealna, a według was?
Ciekawi mnie wasza diagnoza. :D

Do końca wakacji został tydzień więc skorzystajcie z nich jak najlepiej, a ci którzy kończą wakacje troszkę później niech też skorzystają z pięknej letniej pogody. :)

Zapraszam do czytania
Całusy
Wasz Aniołek ;*

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Brązowo włosa kobieta leżała na wielkim łożu, zakrytego satynową pościelą. Pisała zawzięcie w swoim pamiętniku, każdy najmniejszy szczegół. I tak każdego dnia. Zatapiała się w swoje wspomnienia. Uwielbiała te ciche chwile. Przerwało je pukanie do drzwi. Za nimi zobaczyła swoją małą, uroczą córeczkę. Dziewczynka miała 5 lat, brązowe wesołe oczka i włosy koloru ciemnego blondu.
- Mamusiu? - podeszła do rodzicielki i usiadła na łóżku obok.
- Tak Kochanie?
- Dzwonił tatuś z pracy, za chwilkę przyjedzie.
- A która jest godzina? Tak wcześnie wróci? - spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej - Merlinie dochodzi 15:00! Draco miał być 14:40 najpóźniej w domu. Zaraz się spóźnię do pracy.
- Nie spóźnisz się - powiedziała pewna siebie - wiem to.
- Och Casidy, mogę zostawić cię na chwilę samą w domu? - zapytała, zbierając czerwony pamiętnik i wkładając go do kartonu, w ogromnej szafie. Następnie przebrała koszulkę i spodnie.
- Mamusiu, nie będę sama - uśmiechnęła się promiennie - Scorpius jest jeszcze ze mną, a tą chwilę damy sobie radę zanim tatuś przyjdzie.
- Dobrze. Scorpius! - zawołała gdy schodziła po schodach.
- Tak mamo? - pojawił się na szczycie schodów.
- Zostaniecie na chwilę sami. Za chwilę przyjdzie wasz ojciec, ja idę do pracy - zabrała płaszcz i torebkę, na odchodne powiedziała jeszcze do dzieci - Buziaki, Kocham was, bądźcie grzeczni. - i drzwi się za nią zamknęły.
- To co robimy przez tą chwilę Cas? - zapytał młody Malfoy
- Ja chcę pooglądać bajkę.
- A myślałem, że chcesz poczytać książkę - zaśmiał się radośnie - chodźmy do salonu, zobaczymy co leci w TV.
Minęła godzina 15:30, Draco jeszcze nie wrócił do domu. Dwójka rodzeństwa radośnie się śmiała oglądając bajkę o niebieskim kocie Oggy'm i jego malutkich współlokatorach karaluchach. Mali bohaterowie biegali po całym domu śmiejąc się z kota. Dzieci grzecznie siedziały i czekały na ojca. Po 10 minutach usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi, a po holu rozniósł się donośny głos:
- Już jestem! Gdzie moje Aniołki?! - Casidy zerwała się z miejsca gdy zobaczyła swojego ojca w progu salonu, rzuciła mu się na szyję. Wstał z nią na rękach.
- Miałeś być wcześniej, przez ciebie zostaliśmy sami w domu! Wiesz co zrobi mamusia jak się dowie?
- A czy ty za bardzo jej nie przypominasz, że prawisz mi takie kazania jak ona? Stałem w korku całą godzinę, że akurat teraz zachciało im się naprawiać mosty i drogi w centrum. Ale nie martw się, wiem jak ci polepszyć humor. - połaskotał ją.
- Tatusiu przestań już! Bo mnie upuścisz! - śmiała się do łez.
- No już, już. - pocałował ją w czoło. Podszedł do kanapy, gdzie siedziała jego mniejsza kopia uśmiechnięta od ucha do ucha. - jak tam dzień synku? - usiadł obok i posadził sobie na kolana córeczkę, która znów powróciła do oglądania bajki.
- Powiem ci, że straaasznie nudno. Chciałem wyjść na miotłę ale mama się nie zgodziła. Alexa też nie ma w domu bo pojechał gdzieś z rodzicami. Nuży mnie siedzenie w domu, chciałbym wyjść na dwór.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale jak ostatnim razem gdy pozwoliliśmy ci wyjść na miotłę samemu, to wróciłeś z dwoma krwawiącymi kolanami, podrapanym policzkiem i złamanym nadgarstkiem. Pamiętasz, że mama bardzo się zdenerwowała, gdy przyszliśmy na jej oddział, a ja dostałem za to po uszach. Także jestem tego samego zdania co mama i nie pozwoliłbym ci drugi raz wyjść samemu bez opieki, któregoś z nas lub bez ochraniaczy.
- A wyjdziemy dzisiaj razem na miotłę? - zapytał z nadzieją
- O ile zjecie cały obiad. Oboje. - tu spojrzał rozbawiony na swoje dzieci.
- Jasne tato! - zawołał uradowany młodzieniec
- To co dziś jemy?
- Mamusia mówiła, żeby ci przekazać, że zrobiła zapiekankę. - odpowiedziała mała Casidy, nadal wpatrzona w telewizor.
„Ona to ma podzielną uwagę jak jej matka” - przebiegło mu przez myśl.
- No kompanio, na górę myć ręce. A później do kuchni.
- Jasna sprawa tato! - zawołali oboje i już ich nie było.
W tym samym czasie Draco przygotował wszystko do posiłku i wyciągnął potrawę przygotowaną przez jego żonę z piekarnika. Gdy wszyscy zjedli, sprzątnął po obiedzie, Scorp poleciał do składzika w pokoju po 2 miotły, a Casidy zabrała ze swojego pokoiku poduszkę, misia, książeczkę i kocyk. Z takim zestawieniem stawiła się przy wyjściu na ogródek. Gdy dołączył do niej brat i ojciec wyszli na nasłoneczniony ogródek.
- Cas, chcesz z nami polatać?
- Nie dzięki tatusiu, wiesz przecież, że mam lęk wysokości.
- Nie wiesz co tracisz Casi! - rzekł uradowany Scorpius.
- Trudno, wolę poczytać moją książeczkę panu Mikusiowi.
- Tylko usiądź w ogródku na huśtawce mamy, tak żebym cię widział z góry.
- Dobrze tatusiu!
- A jak będziesz chciała iść do domu, po postu mnie zawołaj.
- Oki.
Chłopcy poszybowali na miotłach i latali wokoło całego podwórka. Mała Casidy czytała o przygodach Kubusia Puchatka swojemu misiowy. Dziękowała swojej mamusi, że nauczyła ją czytać książki, bo dzięki temu nie musiała ją prosić co godzinę o przeczytanie bajki. Lubiła jak rodzice jej czytają, ale większą radość sprawiało jej samo czytanie. Dzięki mamie pokochała książki. Przypomniała jej się jeszcze jedna nie dostępna na chwilę obecną lektura, czerwona książeczka jej mamy. Ciekawość wygrała walkę z rozumem. Zawołała do góry:
- Tatusiu! Mogę iść do domku?!
- Jasne, a gdzie będziesz?
- W pokoiku.
Zabrała swoje rzeczy i udała się do domu. Zostawiła kocyk, poduszkę i książeczkę w swoim pokoju, i poszła do pokoju rodziców trzymając białego misia. Długo nie musiała szukać tej książeczki. Wzięła ją do swojej malutkiej rączki, wspięła się na wielkie łóżko rodziców, posadziła misia i otworzyła pamiętnik. Pierwszy wpis na jaki natrafiła opisywał życie jej mamy gdy była mała.

Zanim dowiedziałam się, że jestem czarownicą, moje życie było niczym 4 pory roku, każdy dzień poświęcałam tylko moim przyjaciołom ze szkoły podstawowej, lecz pewnego dnia, moje życie obróciło się o 180 stopni.

- Co to znaczy? Nie rozumiem. Jak można się odwrócić o 180 stopni? - zdziwiła się i przewróciła następną stronę.

„Otrzymałam list z magicznej szkoły. Jestem tym bardzo podekscytowana. Poznałam nowych przyjaciół, zostawiłam wszystko za sobą. Nadal nie wierzyłam, że  przytrafiło się to właśnie mi. Postawiłam sobie jeden cel: będę najlepszą uczennicą w tej szkole. 

„Na pierwszym roku razem  moimi przyjaciółmi spotkaliśmy trolla. Byłam przerażona ale wiedziałam, że dopóki oni byli blisko mnie jestem bezpieczna i nic mi się nie stanie.”

- Troll w szkole? Co to jest troll? - zaśmiała się - a ty wiesz co to jest troll Mikusiu?

„W pierwszej klasie poznałam blondwłosego, bladego chłopaka. Z pozoru myślałam, że nie będzie się wyróżniał z tłumu pierwszoroczniaków. Jednak jak zwykle się pomyliłam. Okazał się bardzo nie miły w stosunku do mnie i moich przyjaciół. Nazywał się Draco, na każdym kroku udowadniał każdemu z osobna, że jest lepszy, a wyrażała to jego postawa i wyraz twarzy.”

„Pewnego dnia drużyny dwóch wrogich domów spotkały się na boisku do qudicha. To tam odbyła się ostra wymiana zdań. W ciągu tego czasu z jego ust wypłynęło słowo, jedno słowo które zniszczyło mnie. Szlama. Kulturalni czarodzieje nie używaliby takich słów. Nie pamiętam, ile nocy przepłakałam. Słyszałam to wyzwisko na każdym zakręcie, na każdym korytarzu i za każdym razem bolało mocnej. Zawsze chodził ze swoją prywatną obsadą: Nottem i Zabinim.”

- Czy to jest o tatusiu? Nieładnie zwracał się do mamusi, prawda misiu? - pokręciła główką misia i dalej kontynuowała czytanie książeczki.

„Zanim zaczęłam swój ostatni siódmy rok, sowa przyniosła mi list informujący, że zostałam prefektem naczelnym. Bardzo się ucieszyłam z tego powodu. Zastanawiało mnie jednak kto będzie drugim prefektem naczelnym. Miałam jednak nadzieję, że nie zostanie nim ta wredna tleniona fretka.”

„Jednak mam pecha. Dlaczego zawsze Malfoy? Nie dość, że został drugim prefektem to przydzielili nam wspólne dormitorium na 5 piętrze wraz z łazienką i dwoma sypialniami. Ten rok zapowiada się na bardzo długi. Przez obowiązki prefekta, Malfoya widywałam trzy razy częściej. Wspólne patrole, wspólne lekcje, wspólne posiłki, wspólne dormitorium. I ten jego wzrok wyrażający pogardę. To dopiero początek roku, a ja już mam go dość.”


„Już niedługo rozpoczynały się egzaminy. Przez cały rok solidnie pracowałam, każdą moją wolną chwilę poświęcałam na powtórki. Moi kochani przyjaciele trwali przy mnie i wspierali na każdym kroku. Zdziwiło mnie jednak zachowanie mojego współlokatora. Co dziennie można było usłyszeć z 20 kłótni dziennie nie zależnie od miejsca w jakim się znajdowaliśmy. Najbardziej zdziwiło mnie to, że jednego dnia byłam wyzywana od szlam, a już kolejnego nie słyszałam tego przezwiska. Nie słyszałam go nawet gdy minął tydzień, czy miesiąc.”

- To mnie zastanawia misiu. Dlaczego mamusia i tatuś tak bardzo się nie lubili w szkole, a teraz tak bardzo się kochają? - spojrzała pytająco na uśmiechniętego misia - Pewnie też się zastanawiasz. Może kiedyś sami mi opowiedzą jak to było? Było by fajnie - ucieszyła się.

„Zaczęła się wiosna, a wraz z nią miał rozpocząć się bal maskowy. Moi przyjaciele nakłaniali mnie bym poszła z nimi, jednak ja mówiłam im, że będę się uczyć do egzaminów. Przyjęli to do wiadomości i nie rozmawialiśmy na ten temat. Nie wiedzieli jednak, że pojawię się na tym balu, ale nie jako ja, a tajemnicza dziewczyna. Impreza była wyłącznie dla dwóch ostatnich roczników, co bardzo mi się spodobało. Nie mogłam doczekać się tego wieczoru”

„Cały wieczór był cudowny. Ciągle tańczyłam z różnymi chłopakami, piłam wyśmienite drinki i poncze. Gdy zaczęłam robić się śpiąca, postanowiłam udać się do swojego pokoju. W pewnym momencie coś mi nie pasowało. Ktoś mi się intensywnie przypatrywał, gdy dostrzegłam osobę oświetloną przez księżyc padający z okna poznałam go. To był Malfoy, ten nadęty, arystokratyczny dupek. Ale czy na pewno ja o nim tak myślę? Każdy ma wady i zalety jednak on jest niczym anioł w szary ponury dzień. Zbliżył się do mnie, stał niebezpiecznie blisko. Gdy stałam oparta o ścianę, on uśmiechnął się tak, że nogi ugięły się pode mną, zniżył swoją głowę i pocałował mnie. Gdy już miałam oddać pocałunek, on odwrócił się w stronę dobiegającego głosu. A ja uciekłam z miejsca zdarzenia. Nie chciałam znów być zraniona przez tego blondwłosego dupka.
Nazajutrz nie zaszczycił mnie chłodnym spojrzeniem. Z jednej strony cieszę się, że nie pamięta wczorajszego pocałunku, a z drugiej bolało mnie to że nie pamiętał tego incydentu. Ja doskonale pamiętam i nie zapomnę przez długi czas”


- Bal? Mama musiała wyglądać jak piękna księżniczka, a tatuś jak przystojny książę! - cieszyło się dziecko - Ja też będę chodzić na bale misiu! Będę księżniczką mieszkającą w pięknym dużym zamku! - skakała radośnie po łóżku - I wiesz co misiu? To tam tatuś pierwszy raz dał mamie buzi, to takie słodkie. Może dalej też mama dostaje buzi? Czytamy dalej!

„Nie mogę w to uwierzyć, już jutro będę siedzieć w pociągu i oglądać zamek z daleka. Dlaczego czas tak szybko leci? Dopiero co byłam na pierwszym roku, a teraz już koniec szkoły. Codziennie powracają do mnie myśli o wydarzeniu z nocy balu. Nie powinnam o tym myśleć. Zobaczymy co przyniesie następny dzień.”

„Siedząc na śniadaniu czułam jak ktoś mi się przypatrywał, podążając do pociągu z moimi przyjaciółmi również czułam na sobie zimny wzrok. Rozglądając się ujrzałam tego tlenionego pacana. Jego oczy przeszywały mnie na wylot, nie wiedziałam co mam zrobić gdy ten nagle się uśmiechnął. Siedziałam w przedziale razem z moimi przyjaciółmi, wpatrywałam się w znikający krajobraz za oknem i myślałam nad zachowaniem byłego Ślizgona. Poszłam wzdłuż wagonów po raz ostatni. Gdy zatrzymałam się przed oknem by spojrzeć na rozpościerający się przede mną widok, usłyszałam zmysłowy szept koło mojego ucha, którego w życiu się nie spodziewałam. W głowie nadal mam jego słowa:
"Może nie jest to nasze ostatnie spotkanie, lecz musisz wiedzieć, że wyglądałaś bardzo pięknie w tej sukni na balu. Myślałaś, że nikt Cię nie pozna, lecz ja wiedziałem kim jest piękna nieznajoma, która wygląda naprawdę seksownie. Do zobaczenia piękna
." Ten dzień był dziwny, ale mam nadzieje, że na dzisiaj już dość niespodzianek.”


- Och nie dał buzi ale powiedział mamusi, że jej piękna. Tatuś chyba zawsze wiedział co powiedzieć. - zaśmiała się Casidy


„Udało mi się dostać pracę tam gdzie zawsze chciałam. Kocham pomagać ludziom, a w szczególności dzieciom. Lepszej pracy nie mogłam sobie wymarzyć. Zaczęłam również pomagać na oddziale z nagłymi przypadkami. Uwielbiam moją pracę”

„Dziś spotkałam na oddziale mężczyznę który domagał się uwagi od strony lekarzy. Nie udzielili mu jej co bardzo go zasmuciło z tego powodu. Gdybym nie była sobą to bym mu nie pomogła. Ale ja tak nie potrafię przejść obok kogoś kto potrzebuje pomocy. Zrobiło mi się go żal gdy domyśliłam się, że musi czekać kolejną godzinę na pomoc. Dopiero gdy podeszłam bliżej poznałam go. Nie wiedziałam czy mam szczęście czy pecha, że na każdym kroku trafiam na Malfoya. Miałam nadzieję, że mnie nie rozpozna. Gdy opatrzyłam jego rany i rękę, uśmiechnął się do mnie zapraszając na randkę. Zaskoczyło mnie to ale zgodziłam się. Postanowiłam zacząć od nowa. Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień.”

Nie zdążyła rozpocząć czytać kolejnego wpisu w pamiętniku, gdy za drzwiami usłyszała dobiegające kroki zmierzające w stronę pokoju. Wystraszyła się, że mama już wróciła, więc czym prędzej schowała książeczkę głęboko pod poduszki i usiadła wygodnie czekając na towarzysza. Drzwi otworzyły się.
- Casie, co ty tu robisz? Szukam cię po wszystkich pokojach i już z siebie wychodzę, myśląc że coś sobie zrobiłaś i leżysz nieprzytomna. - oznajmił Draco wzdychając i wchodząc do pokoju kierując się w stronę córki.
- Przepraszam tatusiu. Ja nie chciałam, po prostu...
- Szpiegowałaś w szafie mamy. - bardziej stwierdził zerkając na otwarte drzwiczki. Mała się zarumieniła i spuściła głowę.
- Nie prawda, ja nie szpieguję.
- Jasne. - usiadł i objął córeczkę - a ja jestem mamą.
- ...
- To co tam schowałaś pod poduszką?
- Skąd... przecież ja nic nie chowam. - powiedziała ale głos jej się załamał.
- To powiedz mi, po co ci pamiętnik mamy? - uśmiechnął się i wyciągnął czerwoną książeczkę.
- Nie powiem bo będziesz zły i będziesz krzyczał na mnie - broniła się przed łzami lecz te już zaczęły płynąć po jej malutkich policzkach
- Słoneczko, ja nigdy nie krzyczę na moje Aniołki. - wziął ją na kolana i przytulił mocno - Nie płacz perełko, przecież nic się nie stało, ja się nie gniewam i mama też nie będzie się gniewać. Kochamy cię bardzo mocno naszym serduszkiem.
- A..a.. na mamusię krzyczałeś...słyszałam.
- Czasami się kłócimy ale to jest chwilowe, kochamy się bardzo mocno i zawsze się godzimy.
- W nocy...też się godzicie?
- To znaczy? - zmieszał się Draco.
- No, mamusia czasami mówiła, że cię przeprasza za to, że zostałeś podrapany, a ty przepraszałeś, że tak mocno uderzyłeś mamusię. - gdy mu o tym powiedziała, zzieleniał. Nie wiedział co powiedzieć. Jak jego 5-letnia córka mogła usłyszeć co się dzieje w nocy u nich w sypialni? Na szybko wymyślił wymówkę:
- No... wiesz perełko... mamusia czasami mnie uderzy rączką w buzie i czasami zahaczy jej się paznokieć. A ja w ramach rekompensaty daje mamusi klapsa jakby była niedobrą dziewczynką która się nie słucha tatusia.
- Rozumiem - odetchnął - ale ja nie jestem niedobrą dziewczynką?
- Nie Cas. Ty jesteś najgrzeczniejszym Aniołkiem pod słońcem - pocałował córeczkę w czółko.
- A..a mogę dokończyć czytać książeczkę mamusi?
- Wiesz co, poczytamy ją razem. To będzie nasza mała tajemnica.
- Tato! - do pokoju wpadł Scorpius - Nudzi mi się i nie mam co robić. Co robicie?
- My tylko czytamy. - odpowiedziała mała.
- A mogę zostać z wami?
- Jasne synku, przecież cię nie wyganiamy - powiedział Draco, na co Scorp rozpromienił się i usiadł koło ojca który chcąc nie chcąc wylądował na środku łóżka. Ułożył się wygodnie i pozwolił dzieciom przytulić się do niego. Mała Casie przytuliła się do piersi ojca i wsłuchiwała w jego ciepły i kojący głos.
Nim się obejrzał doczytał pamiętnik żony, aż do dzisiejszego wpisu. Zrobiło się dziwnie cicho. Spojrzał na swoje dwa aniołki. Oboje spali w najlepsze, a dopiero dochodziła 20:00. Czytał im aż dwie godziny, musieli usnąć już na końcówce. Swoją drogą lubił czytać pamiętnik żony, o czym ona nie wiedziała, i przypominać sobie jak się do siebie zbliżyli. Poczuł się dziwnie śpiący, przywołał szeptem duży koc by okryć całą ich trójkę. Miał nieco ograniczone ruchy gdyż jego śpiąca kruszynka zrobiła sobie z niego poduszkę. „Zupełnie jak mamusia.” Przykrył syna po swojej lewej stronie, który zgarnął dla siebie całą poduszkę i tulił ukochanego misia siostrzyczki, oraz swojego najmniejszego aniołka okrywając siebie przy okazji. Postanowił uciąć sobie małą drzemkę do przybycia Hermiony. Przytulił do siebie jeszcze mocniej córeczkę, na co ta się uśmiechnęła. Nie minęła chwila, a zmorzył go sen. Zapomniał odłożyć pamiętnik, przez co otworzył się na jego ulubionym fragmencie i tak został aż do przybycia jego żony.

„Zanim skończę 25 lat nie spodziewałam się, że będę miała cudownego, przystojnego i kochającego męża, małego i uroczego 3-letniego chłopca z blond włoskami i niebieskimi oczkami jak jego tatuś oraz że będę nosiła pod sercem moją kochaną córeczkę, która za 2 miesiące będzie mogła ujrzeć piękno tego świata. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że moim mężem będzie sam zimny Draco Malfoy, wyśmiałabym go. Teraz wiem, że ten kawałek lodu kocha mnie nad życie, że przy nim czuję się bezpieczna, że nigdy nie opuści mnie gdy będę w potrzebie. Jest moim Aniołem Stróżem. Wie co mnie cieszy, a co mnie smuci, zrobi wszystko bym była szczęśliwa. A prawda jest taka, że najszczęśliwsza jestem wtedy gdy On jest obok mnie i czule tuli do swojej piersi, a między nami są nasze dzieci, które kochamy nad życie.
Mogę powiedzieć, że zanim się pojawiłeś moje życie było puste i pozbawione kolorów. Teraz wiem, że dzięki Tobie jest takie jakie pragnęłam całe życie.”


Gdy Hermiona wróciła do domu, za oknem już był zmrok. To był ciężki dzień i nie marzyła o niczym innym jak zanurzyć się w ciepłym łóżku przytulając się do męża. Zauważyła, że w całym domu nie palą się światła. Wszystko jest pozamykane. Nie widać żywej duszy. Po sprawdzeniu całego parteru ruszyła schodami na górę. Nikogo nie zastała w pokoju ich dzieci, gościnnym ani łazience. Skierowała swe kroki do sypialni, a gdy otworzyła cicho drzwi jej oczy czule spoglądały na widok jaki zastała. Draco tulący do siebie swoje aniołki podczas snu, mała Casie wtulona w pierś ojca, Scorpius przytulony do misia i oparty o ramię swojego rodziciela. Przywołała po cichu aparat, wyłączyła jego dźwięk, lampę i zrobiła zdjęcie, które później umieści w albumie. Dopiero gdy podeszła bliżej by obudzić męża, zauważyła swój pamiętnik leżący na kocu. Zastanawiała się co on tam robi skoro chowała go do szafy. Stwierdziła, że zapyta o to później. Podeszła po cichu do łóżka od strony córki, zabrała pamiętnik odkładając go na szafkę nocną, nachyliła się i pocałowała drobną główkę dziewczynki. Następnie przeniosła swoje usta na usta Dracona, pocałowała go delikatnie i szepnęła: „Wstawaj kochanie”
Poruszył się delikatnie i otworzył zaspane oczy.
- Już wróciłaś? Tak wcześnie? - szepnął
- Jest 10 wieczorem, przegapiliście kolację. Budzimy dzieciaki i idziemy coś zjeść. - odszepnęła i podeszła z drugiej strony by obudzić synka, a w tym samym czasie Draco budził drugiego aniołka.
Dzieci bardzo się ucieszyły gdy ich mama przyszła po pracy do domu. Wszyscy zeszli do kuchni na kolację.
- Mamusiu, a mogę jeszcze wypić kakao? - zapytała Casie
- I ja też mogę? - Scorpius zrobił maślane oczy.
- Jasne, że możecie ale...
- Ale później prosto do łóżeczka. - pan tego domu musiał dodać trzy sykle - Ja je wam przygotuje, mamusia jest zmęczona po pracy. Idźcie się przebrać w piżamki i zaraz zejdźcie.
- Dobrze! - odpowiedzieli i już ich nie było.
- Ty coś knujesz. - stwierdziła Hermiona patrząc na zwycięski uśmiech mężczyzny który przygotowywał upragniony napój ich dzieci.
- Muszę z tobą porozmawiać - odpowiedział, odwrócił się by sięgnąć do szafki po malutką buteleczkę. Gdy powrócił na swoje miejsce ujrzał oburzony wzrok kobiety, której nie podobało się to co chce zrobić mężczyzna - A dowiedziałem się, że ściany mają uszy, więc niech te uszy dzisiaj nic nie słyszą. - dopowiedział wlewając kilka kropel eliksiru Słodkiego Snu do obydwu napoi.
- Czasami się zastanawiam co ci siedzi w głowie. - patrząc mu w oczy ujrzała figlarne iskierki i chytry uśmieszek - cofam to. - zaśmiała się
- Już jesteśmy! - dzieci przybiegły w swoich kolorowych piżamkach, odebrały swój napój i skierowały się do salonu gdzie zawsze go piły. Wypiły kakao co do kropelki, oparły się wygodnie i wpatrywały w telewizor. Nie minęła minuta, a pogrążył ich głęboki sen. Państwo Malfoy tylko na to czekali. Posprzątali naczynia jednym zaklęciem, podeszli do swoich pociech, wzięli je na ręce i zanieśli do ich pokoju. Po zamknięciu drzwi udali się do sypialni, pojedynczo skorzystali z łazienki i wskoczyli pod ciepłą kołderkę przytuleni do siebie.
- Nie zgadniesz czego się dzisiaj dowiedziałem.
- Tego, że Scorp kocha misie?
- Nie żartuj. Skorpius to młody mężczyzna, on będzie kochał kobiety, a nie przytulanki. - zaśmiał się - Jak mówiłem wcześniej ściany mają uszy. Rośnie nam szpieg w rodzinie, a na dodatek mól książkowy w jednym.
- To, że Casidy lubi czytać nie oznacza od razu że zostanie molem książk...
- Casie to cała ty. Zrobiła mi aferę gdy wszedłem po pracy do domu, ma podzielną uwagę, nie lubi latać na miotle, czyta książki zaczynając od tych cieńszych, tuliła się do mnie zupełnie jak ty i lubi się bawić w nocnego szpiega zupełnie jak ty za młodych lat w hogwarcie.
Zamrugała dwa razy z niedowierzaniem. Nie sądziła, że ta mała kruszynka będzie tak bardzo podobna do niej, a nie do ojca. Draco opowiedział jej dokładnie to co dziewczynka po tym jak zastał ją w sypialni.
- No to już wiem dlaczego mój pamiętnik znalazł się nie tam gdzie powinien być - zaśmiała się - Ale wiesz co? Nie będziesz się musiał martwić o naszą córeczkę. Nie będziesz jej odganiał od chłopaków tylko od książek, i będziesz wręcz wysyłał ją na randki byle by nie siedziała w bibliotece - śmiała się jeszcze głośniej.
- Kochanie to nie jest śmieszne..
- Oj jest, jest.
- Nadal się zastanawiasz co chodzi mi po głowie? - zapytał zmysłowym głosem do jej ucha lekko go przygryzając
- Nie, bo doskonale to wiem. Jestem najmądrzejszą czarownicą z czasów Roweny Rav... - nie dokończyła i poczuła na swoich wargach usta męża.

Tej nocy nikt ich nie będzie szpiegował. Nawet ich mały, kochany szpieg, który w tym momencie słodko śpi w dziecięcym pokoiku za ścianą.


KONIEC

4 czerwca 2017

Zanim...


Witajcie Kochani :)

Miniaturka troszeczkę krótka, ze względu na brak pomysłu i weny w ostatniej 3-miesięcznej albo troszku dłuższej przerwie.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Mogę wam zdradzić, że inspirowałam się tytułem cudownego filmu jak i cudownej książki

„Zanim się pojawiłeś”
Ps. Chciałabym wam również podziękować za ponad 5800 wyświetleń :) Jesteście wspaniali ;)
Dzięki wam nadal jestem gotowa napisać coś co poruszy wasze serca :)

Nie przedłużając,
Zapraszam na miniaturkę
Wasz Aniołek ;*


******
  Zanim dowiedziałam się, że jestem czarownicą, moje życie było niczym 4 pory roku. Chodziłam do mugolskiej szkoły podstawowej, miałam mugolskich przyjaciół. Każdy dzień poświęcałam tylko im. Z każdą nadchodzącą porą roku szalałam na dworze. Zimą, razem z przyjaciółmi lepiliśmy bałwana, z rodzicami jeździłam na lodowisko. Wiosną, jeździliśmy na rowerach po całej okolicy. Gdy przyszło lato, razem z moją paczką urządzaliśmy wspólne pikniki. Z rodzicami jeździłam na wakacje nad morze, czy też nad jezioro. Przyszła jesień, a wraz z nią kolorowe liście na drzewach. Zawsze zbierałam je i układałam w bukiet, uwielbiałam patrzeć na uśmiech mojej mamy gdy wręczałam jej prowizoryczny bukiet. Lecz pewnego dnia, moje życie obróciło się o 180 stopni.

  Zanim poznałam nowych przyjaciół, zostawiłam całe dotychczasowe życie za sobą. Byłam zachwycona magią. Nadal nie wierzyłam, że  przytrafiło się to właśnie mi. Postawiłam sobie jeden cel: będę najlepszą uczennicą w tej szkole. Mijał rok za rokiem i każdy był pełen przygód razem moimi nowymi przyjaciółmi. Harry Potter i Ronald Weasley, byli wprost cudowni. Na pierwszym roku razem spotkaliśmy trolla. Byłam przerażona ale wiedziałam, że dopóki oni byli blisko mnie jestem bezpieczna i nic mi się nie stanie.

  Zanim poznałam mojego wroga myślałam, że jestem taką samą czarownicą jak każda dziewczyna w tej szkole. Jednak Draco Malfoy uświadomił mi jedną rzecz, że jestem tylko Szlamą i nie pasuję do tego świata. Nie pamiętam, ile nocy przepłakałam. Słyszałam to wyzwisko na każdym zakręcie, na każdym korytarzu. Za każdym razem bolało coraz mocniej. Dla niego nie liczyło się to, co każdy ma w sercu, że posiada takie coś jak uczucia. Jego oczy biły bezgranicznym chłodem, serce było skute lodem. Uważał się za lepszego od innych, wyrażała to również jego postawa i wyraz twarzy. Miał swoją prywatną obstawę: Blaisa Zabiniego i Teodora Notta. Zwykle był zwany przez moich przyjaciół: Fretką

  Zanim ukończyłam moją kochaną szkołę, na siódmym roku zostałam prefektem naczelnym. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby drugim prefektem nie był mój wróg. Przydzielili nam wspólne dormitorium, ze wspólną łazienką i dwoma osobnymi pokojami na 5 piętrze. Malfoya widywałam trzy razy częściej, niż to jest możliwe. Do którego miejsca bym nie poszła, on zawsze się tam pojawiał. Gdy chciałam pouczyć się w salonie, on siedział dumny na kanapie przed kominkiem i sączył drinka. Na posiłkach czułam na sobie jego wzrok, który wyrażał pogardę wymierzoną w moją stronę. Miałam go dość, a to był początek mojego ostatniego roku w Hogwarcie.

  Zanim zakończyłam moją edukację, czekały na mnie nie tylko egzaminy ale i plany na przyszłość. Moi przyjaciele wspierali mnie na każdym kroku. Rok szkolny okazał się bardzo pracowity. Każdą wolną chwilę poświęcałam na powtórkę do OWUTEMÓW. Ślizgon, z którym dzieliłam dormitorium zmienił do mnie nastawienie. Bardzo mnie to zdziwiło. Jednego dnia słyszałam obraźliwe przezwisko, a już następnego dnia nie powiedział ani słowa. Sprzeczał się ze mną każdego dnia ale już ani razu nie wyzwał mnie od szlam. Po jakimś czasie spostrzegłam, że moje zachowanie wobec Malfoya zmieniło się. Wszystko przez dyskotekę maskową na cześć wiosny. Impreza była wyłącznie dla dwóch ostatnich roczników. Każda z pań założyła piękną długą suknię z maską, panowie natomiast do maski założyli garnitury i koszule.  Alkohol lał się strumieniami, każdy oddał się chwili zapomnienia o świecie teraźniejszym. Gdy wychodziłam z Wielkiej Sali do mojego dormitorium, na korytarzu spostrzegłam pewną osobę. Poznałam go od razu, jego platynowe włosy oświetlał księżyc padający przez okna, a z pod maski widniały stalowo-niebieskie oczy. Wokoło było czuć woń alkoholu zmieszanego z perfumami. Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa ani zrobić ani jednego kroku gdy owa osoba zbliżyła się niebezpiecznie do mnie. Był tak pijany, że nie wiedział z kim ma tak naprawdę do czynienia. W jednej chwili nie wiedziałam jak się oddycha. Zaczęłam powoli się cofać, aż natrafiłam na ścianę. Czas się zatrzymał, a mój tajemniczy  towarzysz z uśmiechem na ustach nachylił się nade mną, i zaczął szeptać niezrozumiale.

  Zanim mnie pocałowałeś, myślałam że robisz sobie tylko żarty, żeby mnie nastraszyć. Po tym co zrobiłeś, nie byłam w stanie zapanować nad moim ciałem. W chwili gdy chciałam oddać pocałunek, ktoś Ciebie zawołał z końca korytarza. Nie spiesznie odwróciłeś się w tamtą stronę. To dało mi czas na zebranie się do kupy i wycofanie w inny korytarz tak byś mnie nie widział. Uciekłam. Uciekłam byś nie poznał mojej tożsamości. Wtedy byłbyś zniesmaczony. Może ja cie poznałam ale jestem pewna że ty tych faktów nie skojarzyłeś. Moje włosy nie opadały kaskadą na plecy. Były wyprostowane, z lewej strony kosmyk włosów był zapleciony w warkocza i przypięty do innych włosów po drugiej stronie tworząc opaskę. Dodatkowo na włosach miałam przyczepioną ozdobę, która zasłaniają połowę moich kasztanowych włosów. Oczy przysłonięte były delikatną koronką wewnątrz maski. Dzięki temu nie dostrzegłeś ich koloru. Może nie wyglądałam jak ja, ale byłam z tego zadowolona. Na zabawie nie kręciłam się wśród przyjaciół by nikt niepostrzeżony nie znał mojej tożsamości, nawet moi przyjaciele. Nawet oni nie wiedzieli, że byłam wśród nich. Wszyscy moi znajomi wiedzieli, że siedzę w swoim dormitorium i się uczę, by tylko nie iść na zabawę. I tak miało pozostać. Wróciłeś do pokoju wspólnego, gdy ja powoli zasypiałam. Rano nie zaszczyciłeś mnie spojrzeniem ani denerwującą gatką. Miałeś potężnego kaca. A z tego wynikało tylko to, że nie pamiętałeś pocałunku z dziewczyną w masce. Ja również starałam się o tym zapomnieć i skupić na egzaminach. Jednak z dnia na dzień wiedziałam, że nie pozbędę się tego wspomnienia.

Zanim zakończyłam moją edukację, w najlepszej szkole do jakiej uczęszczałam, płakałam jak bóbr z myślą, że już nigdy nie będę do niej uczęszczać. Na dzień przed odjazdem spakowałam wszystkie swoje rzeczy do kufra. Z dormitorium wychodziłam tylko na posiłki. Wieczorem, gdy miałam spędzić swoją ostatnią noc, zagłębiłam się na nowo w swoich wspomnieniach z minionego roku. Zagościł w nich również ten mały incydent z pewnym blondynem. Mimowolnie się uśmiechnęłam, to uczucie było cudowne lecz czy ktoś twojego pokroju pocałował by i pokochał z własnej woli Szlamę? Odstawiłam te myśli na bok. Ten rok był najlepszy, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Z tą myślą udałam się do krainy Morfeusza. Nazajutrz po naszym ostatnim śniadaniu w tej szkole udaliśmy się w stronę czekającego na nas pociągu. Będąc na śniadaniu czułam na sobie czyjś wzrok lecz go nie dostrzegłam, teraz czułam jak ktoś intensywnie mi się przypatruje. Szukałam pośród tłumu. Widziałam rozmawiających uczniów, moich roześmianych przyjaciół i pewnego Ślizgona który stał oparty o drzewo i czekał na swoich przyjaciół. Jednak najbardziej co mnie zdziwiło to jego wzrok skierowany na mnie. Przeszywał każdy najmniejszy kawałek mojego ciała. W pewnym momencie uśmiechnąłeś się do mnie, na ułamek sekundy i zniknąłeś w tłumie podążając do pociągu.

Zanim dotarłam do Londynu na stację King’s Cross, usiadłam w przedziale razem z moimi przyjaciółmi. Każdy z nas był pogrążony w własnych myślach, wspomnieniach. Wpatrywałam się w znikający za oknem krajobraz. Nadal myślałam o twoim zachowaniu, to było dla mnie dziwne, gdyż pierwszy raz obdarowałeś mnie szczerym i pełnym radości uśmiechem. Nie był fałszywy, wredny. Nie. Był prawdziwy, jakby pochodził wprost z twojego serca. Postanowiłam przejść się ostatni raz po pociągu. Zatrzymałam się w połowie mojej przechadzki i stanęłam przy oknie. Pomyślałam, że oglądałam te widoki przez 7 lat i będę za nimi tęsknić. Nie dostrzegłam, że ktoś przeszedł koło mnie. Dopiero gdy dotarł do mnie zapach znajomych perfum poczułam, że nie jestem sama. Przymknęłam oczy wdychając przyjemną woń, a koło ucha rozległ się zmysłowy i bardzo seksowny szept:
- Może nie jest to nasze ostatnie spotkanie, lecz musisz wiedzieć, że wyglądałaś bardzo pięknie w tej sukni* na balu. Myślałaś, że nikt Cię nie pozna, lecz ja wiedziałem kim jest piękna nieznajoma, która wygląda naprawdę seksownie. Do zobaczenia piękna. 
Nim połączyłam fakty, za zakrętem dostrzegłam znikającą postać pewnego przystojnego blondyna.


Zanim podjęłam pracę, zastanawiałam się czy ułożę sobie życie tak jak moi przyjaciele. Dostałam pracę w Mungu na oddziale dziecięcym, po miesiącu również pomagałam na oddziale z nagłymi przypadkami. Bardzo kochałam pomagać dzieciom, rozmawiać z nimi podczas badania by odwrócić ich uwagę od nie przyjemnych badań. Pewnego razu spacerując na dyżurze po szpitalu natknęłam się w poczekalni na mężczyznę z rozciętym łukiem brwiowym z którego nadal sączyła się krew, rozciętą wargą i złamaną ręką. Ów mężczyzna domagał się uwagi od strony personelu lecz ci go zbywali twierdząc, że teraz mają ważniejszy przypadek medyczny. Serce mnie zabolało widząc jak mężczyzna siada zrezygnowany na fotelu i czeka kolejną godzinę na pomoc medyczną. Gdybym nie była Gryfonką nie podeszłabym do poszkodowanej osoby. Podeszłam do niego i zamarłam. Jego włosy były koloru blond, szaro-niebieskie oczy ciskały piorunami w stronę personelu, ironiczny uśmiech gościł na jego twarzy. Mając nadzieję, że mnie nie rozpozna zapytałam czy mu pomóc. Uśmiechnął się promiennie i przyjął pomoc. Znów czułam na sobie jego wzrok gdy leczyłam jego skroń. Po opatrzeniu wszystkich dolegliwości powiedział coś co mnie bardzo zaskoczyło:
- Czy umówiłaby się Pani ze mną Dr. Granger?
Uśmiechnęłam się i przyjęłam jego propozycję. Tak jak myślałam, na jednej randce się nie skończyło.

Zanim skończę 25 lat nie spodziewałam się, że będę miała cudownego przystojnego i kochającego męża, małego i uroczego 3-letniego chłopca z blond włoskami i niebieskimi oczkami jak jego tatuś oraz że będę nosiła pod sercem moją kochaną córeczkę, która za 2 miesiące będzie mogła ujrzeć piękno tego świata. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że moim mężem będzie sam zimny Draco Malfoy, wyśmiałabym go. Teraz wiem, że ten kawałek lodu kocha mnie nad życie, że przy nim czuję się bezpieczna, że nigdy nie opuści mnie gdy będę w potrzebie. Jest moim Aniołem Stróżem. Wie co mnie cieszy, a co mnie smuci, zrobi wszystko bym była szczęśliwa. A prawda jest taka, że najszczęśliwsza jestem wtedy gdy On jest obok mnie i czule tuli do swojej piersi, a między nami są nasze dzieci, które kochamy nad życie.

Mogę powiedzieć, że Zanim się pojawiłeś moje życie było puste i pozbawione kolorów. Teraz wiem, że dzięki Tobie jest takie jakie pragnęłam całe życie.


KONIEC

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

* tak sobie wyobraziłam sukienkę na balu :)

Znalezione obrazy dla zapytania suknie balowe